„Konkurencyjny fanpejdż powiada, że "Kalisz jest stolicą klabingu" i trudno się z tym nie zgodzić. W kaliskich knajpach pełen przekrój rozrywek” – takim komentarzem Depresja Kaliska opatrzyła zdjęcie paragonu finalnego, z którym opuścił Music Club&Restaurant Richmond w Kaliszu jeden z klientów lokalu. To „nowa, świecka tradycja”, nieznana w naszym mieście. – W Polsce również nie spotkałem się z taką praktykę, choć często wyjeżdżam na różne sympozja i konkursy barmanów – przyznaje w rozmowie z naszym portalem Patryk Wojciechowski, menadżer Restauracji i Klubu Muzycznego Richmond. – Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie „karzemy” w ten sposób naszych gości, którym czasami coś się może się przydarzyć, lecz osoby, które źle się zachowują - potrafią wejść już nietrzeźwe, wypić jedno piwo, nabrudzić i jeszcze obrażać naszą obsługę. Nasz lokal stara się trzymać określony poziom: wstęp mają tylko goście od 21. roku życia i odpowiednio ubrani tzn. nie wpuszczamy ludzi w bluzach z kapturem czy dresowych spodniach. Nasi klienci muszą się u nas czuć komfortowo.
„Z klasą” wystawiane są także rzeczone rachunki za sprzątanie wymiocin. Cena usługi – podobnie jak poziom lokalu – wysoka. - Wynosi 100 zł. W Richmond mamy jednak kanapy, a na podłodze wykładziny, dlatego sprzątanie takich nieczystości również nas drogo kosztuje – wyjaśnia Patryk Wojciechowski. Jak dodaje, do tej pory Klub wystawił 2 lub 3 tego typu rachunki. - Obciążeni nimi klienci nie oponowali – kwituje.
MIK, fot. Depresja Kaliska
Napisz komentarz
Komentarze