A potrzebna jest ogromna kwota. Nie 3, lecz nawet 10 milionów złotych – powiedział Jan Mosiński w trakcie poniedziałkowej konferencji. Miasto może je pozyskać z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jest jednak jeden warunek: musi być właścicielem gruntu, na którym znajduje się budynek po dach wypełniony chemikaliami. – Grunty należą do prywatnej osoby i trwają rozmowy, by ta oddała je za przysłowiową złotówkę – wyjaśnił parlamentarzysta PiS. – Przede wszystkim konieczna jest zmiana legislacyjna. Dlatego zaproponowałem ministrowi środowiska wprowadzenie kaucji gwarancyjnej od otrzymania zgody na składowanie odpadów, własność gruntu i trzecie zapis, który precyzowałby, że odpowiedzialność ponosi nie tylko firma, ale też właściciel terenu. To powstrzyma dzikie składowiska.
Według Jana Mosińskiego usunięcie bomby ekologicznej ze Szczypiorna może pochłonąć nawet 10 mln zł
Starania o likwidację składowiska w Szczypiornie trwają od 2016 roku. Wtedy doszło do wycieków substancji zgromadzonych w magazynach po dawnej Agromie. Okazało się, że wynajmował je Patryk M., który podobnych składowisk miał wiele w całej Polsce. Aktualnie mężczyzna odsiaduje karę więzienia, ale problem pozostał.
AW, zdjęcie autor
Napisz komentarz
Komentarze