- To bezrobocie jest najniższe w historii to jest ponad 2 tysiące osób zarejestrowanych bezrobotnych – mówi Artur Szymczak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kaliszu. To w praktyce oznacza, że bezrobocia praktycznie nie ma, nie pracuje ten kto nie chce.
Na rynku pracy pojawił się inny problem: brak rąk do pracy. Praktycznie w każdej branży odczuwalne są braki kadrowe. Dobrą informacją dla pracowników jest fakt, że coraz więcej pracodawców postanawia podnosić pensje, by utrzymać załogę lub przyciągnąć nowych ludzi. - Wynagrodzenia wzrosły w szczególności jeśli chodzi o fachowców, wystarczy przejść się do jakiejś firmy transportowej i tam najniższe wynagrodzenie zaczyna się w okolicach 4 tysięcy złotych to są już przyzwoite zarobki jak na warunki polskie, to dotyczy wszystkich branż gdzie są potrzebni pracownicy z kwalifikacjami – mówi Artur Szymczak.
Są jednak branże, gdzie podnoszenie płac zbliża firmę do granicy opłacalności. Mowa tutaj m.in. o rolnictwie i sadownictwie. W tym okresie na rynku jest cała masa ofert pracy sezonowej, ale zarobki tam niewielkie. W Internecie znajdziemy oferty typu 2 zł za zerwanie koszyczka wiśni czy 6 zł za godzinę pracy w polu. Tego typu pracodawcy ratują się pracownikami zza granicy. Pracują u nas głównie Ukraińcy, z danych PUP wynika, że w tej chwili w Kaliszu i powiecie pracuje 6 tysięcy Ukraińców, ale przez wakacje może przyjechać ich drugie tyle.
MS, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze