Jezioro Pokrzywnickie, bo tak właściwie nazywa się popularne Szałe leży na terenie gminy Opatówek, ale kaliszanie traktują go je własne. - Mamy tam dobrze zorganizowaną sieć komunikacji miejskiej, ludzie za nie duże pieniądze mogliby tam jeździć i nie przebywać w Kaliszu, w tym betonie, który nas otacza – mówi Zbigniew Włodarek, radny miejski SLD.
Jest blisko, jest sieć komunikacji, brakuje jednego: czystej wody. W odmętach tego zbiornika nikt raczej się nie kąpie, bo już sam widok zielonej mazi skutecznie odstrasza potencjalnych plażowiczów. Zanieczyszczenie zbiornika to dość złożone zjawisko. Z jednej strony to efekt wylewania nieczystości do rzeki Trojanówki, z drugiej zaś wypłuczyny nawozów z okolicznych pól. – Problem skanalizowania gmin z których woda spływa do Szałego, wszyscy powinni być zainteresowani tym aby kanalizować gminę na tyle dobrze, aby ścieki nie spływały do rzeki, która zasila Szałe - mówi Tomasz Grocholski, radny SLD.
Skanalizowanie wielu miejscowości w obrębie rzeki Trojanówki i samego zbiornika to ogromny wydatek. Podobnie jak pogłębienie, oczyszczenie i ponowne zagospodarowanie tego jeziora. Żaden samorząd, nawet największy z nich Kalisz, nie jest w stanie tego finansowo udźwignąć. Stąd propozycja SLD. - Powołać taki związek międzygminny, by była to platforma i płaszczyzna do tego, by można było ubiegać się o właściwe zagospodarowanie tego zbiornika, a przede wszystkim o środki finansowe bez których tego przedsięwzięcia nie da się ugryźć – proponuje radny Włodarek.
Taka współpraca samorządów miałaby się odbywać na wzór związku czyste miasto czyste gmina, który wspólnymi siłami wybudował zakład unieszkodliwiania odpadów Orli Staw w Cekowie. W sprawie Szałego na razie wola do współpracy jest, ale konkretów nie ma.
MS, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze