W zeszłym roku, trzeba przyznać, trochę byłem zaskoczony informacją o realizacji Szekspirowskiego „Hamleta” w Oddziale Zewnętrznym w Kaliszu Aresztu Śledczego w Ostrowie Wielkopolskim. Spektakl pokazywany w różnych miejscach, również w teatrze, zyskał bardzo dobre oceny, więc zaproszenie na „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego przyjąłem z dużą przyjemnością. „Zastanawialiśmy się, jaki utwór najbardziej pasowałby do 100-lecia odzyskania niepodległości i stwierdziliśmy, że jednak WESELE. Z tym, że jest to poważny i obszerny dramat i dlatego zrobiliśmy tylko kolaż wybranych fragmentów tego utworu” – powiedział mi Henryk, który zagrał Wernyhorę. W aktorskim zespole spotkałem więźniów, którzy – tak jak Heniu – również grali w poprzednim spektaklu i dobrze wiedzieli, na czym polegają ciężkie teatralne próby. „Zgłosiłem się sam, bo to ciekawa sprawa” - rzekł Daniel. „Zagrałem Gospodarza – to postać charyzmatyczna, odważny, pierwszy do wszystkiego, ale niekonsekwentny w tym wszystkim, kurde”. „Jest trochę adrenaliny, trema, lubię takie wyzwania. Odnajduję się w tym jak najbardziej” – dorzucił Jakub, który wcielił się na scenie w swego imiennika oraz Dziennikarza.
Więźniowie ze Szczypiorna mają raczej dość krótkie wyroki, więc skład aktorskiego zespołu jest dość z zmienny. Pojawili się zatem debiutanci. „Bardzo mnie to ucieszyło, bardzo się wczułem w swoje role, zresocjalizowałem się. Chciałbym więcej grać, więcej. Wyczułem w sobie to coś, jakieś powołanie, aktorstwo czy coś” – zadumał się Krzysztof, który grał Nosa i Stańczyka. Jedni zgodzili się na udział w przedstawieniu, by wypełnić czas, inni, by się sprawdzić. Wszystkich zaś aktorów mocno zjednoczył cel charytatywny. „Głównym powodem, dla którego zdecydowałem się wziąć udział w tym przedstawieniu jest pomoc. Ja również mam dziecko i chcę pomóc tej dziewczynce – kilkuletniej Ani, która jest chora na lekoodporną padaczkę. To szczytny cel” – wyznał mi Piotr, który grał Czepca i Upiora. „Mądry temat, wyjście do ludzi, naprawienie czegoś, podanie komuś ręki, nie tylko bycie agresywnym, tak jak w moim przypadku. Dziś wiem, że jestem potrzebny, jestem spokojny. Po prostu potrzebowałem tego” – wyznał mi Arkadiusz, któremu przypadły role Dziada i Pana Młodego.
Po raz kolejny profesjonalną opieką aktorów-amatorów otoczył Hubert Zduniak, który był także autorem adaptacji. „To WESELE wzięło mi się z tego, że są tam fajne postaci. Chochoł, Gospodarz, Poeta są różni, bardzo ciekawi i wśród osadzonych znaleźliśmy ludzi, którzy pasująco tych ról i którzy chcą grać” – opowiadał aktor i reżyser. Na początku realizacji było sporo śmiechu, ale dość szybko więźniowie zaczęli się nawzajem wspierać. Poczuli, że wspólna realizacja spektaklu jest nie tylko zabawą. „Zmienia się ich poczucie własnej wartości. Dowartościowują się poprzez udział w tego typu przedsięwzięciu. Pojawia się w nich większa samokontrola, empatia i poczucie piękna” - podsumowała kpt. Milena Garcarek, starszy wychowawca Oddziału Zewnętrznego w Kaliszu Aresztu Śledczego w Ostrowie Wielkopolskim. Spektakl został pokazany w ramach „Środy Kulturalnej” w restauracji „Komoda”, dzień później - na Uniwersytecie, a w przyszłym tygodniu zostanie dwukrotnie zaprezentowany w Ostrowie Wielkopolskim – w jednej ze szkół oraz w Forum Synagoga (25 października o godzinie 17.00).
R. Kuciński, zdj. autor
Napisz komentarz
Komentarze