Mężczyzna zarzut bestialskiego zabicia psa usłyszał w grudniu. Według prokuratury najpierw uderzał go tępym narzędziem. Kiedy zwierzę już nie żyło, odciął mu łeb, a korpus zakopał. Swoim czynem pochwalił się osobie, która we wtorek zeznawała jako jeden z trzech świadków. Jednak wszyscy twierdzili, że niewiele pamiętają z lata ubiegłego roku. Sam 31-latek, którego na pierwszą rozprawę 7 stycznia 2019 roku nie doprowadzono z aresztu (przebywa w nim od grudnia), we wtorek odmówił składania zeznań. Zrobi to, kiedy usłyszy, co ma do powiedzenia właścicielka psa, o zamordowanie którego jest oskarżony.
Warto przypomnieć, że oskarżony po zatrzymaniu przyznał się do zabicia zwierzęcia, ale nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego tak brutalnie zachował się wobec psa. Czworonóg został przez kobietę wzięty w kwietniu 2018 roku ze schroniska. Powierzyła go pod opiekę swoim rodzicom i to właśnie we wsi, w której mieszkają, doszło do zakatowania zwierzęcia. Mężczyzna znany jest organom ścigania. 31-latek ma na sumieniu przestępstwa przeciwko mieniu. Aktualnie odsiaduje wyrok za inne przewinienie.
AW, zdjęcia BZO
Napisz komentarz
Komentarze