Była to już piąta edycja kaliskiego Biegu Tropem Wilczym. Na starcie na stadionie przy Wale Matejki 2 zameldowało się 450 osób: od maluchów w wózkach po nastolatków, osoby dorosłe i starsze. Wydarzenie otworzył Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.
Każdy pokonał trasę tak jak chciał: jedni biegli w bardzo szybkim tempie, inni truchtali czy maszerowali. Dystans był symboliczny: 1963 m – to nawiązanie do roku, w którym zginął ostatni, poległy w walce Żołnierz Wyklęty – Józef Franczak ps. Lalek. - Żołnierze wyklęci pokazali nam wierność, która zawstydza. To były osoby, które walczyły o wolną Polskę, bez żadnego żołdu, bez medali. Walczyli po prostu o to, w co wierzyli, wierzyli w wolną ojczyznę. Dla nich wojna się nie skończyła w 1945 roku, byliśmy pod okupacją do 1989 roku, więc oni walczyli z komunizmem. Są symbolem walki o to, co jest najważniejsze: o wolność, niezależność – mówi Michał Bangrowski, Stowarzyszenie Kaliscy Patrioci.
Pierwszy na metę wbiegł Aron Przybył. Z kobiet najszybsza była Agata Buda. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy medal. Wręczali go przedstawiciele kaliskiego samorządu, który wsparł finansowo wydarzenie. Po biegu odbył się piknik, podczas którego każdy mógł posilić się zupą i kiełbasą.
1 marca został ustanowiony świętem państwowym – Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych w 2011 roku. Jest to święto, honorujące i upamiętniające żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego i antysowieckiego działającego w latach 1944 –1963 w obrębie przedwojennych granic RP.
Zbigniew Herbert o Żołnierzach Niezłomnych napisał: , "ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy, pozostał po nich w kopnym śniegu ich gniew, ich rozpacz i ten ślad wilczy".
AG, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze