Sprawę awansu oba zespoły miały rozstrzygnąć już w marcu, ale rozgrywki przerwała pandemia koronawirusa. Do decydujących potyczek doszło zatem po trzech miesiącach przerwy. W piątek najlepsze w wielkopolskiej trzeciej lidze drużyny spotkały się na parkiecie w Poznaniu. Kaliszanie prowadzili już z gospodarzami 2:0, ale ostatecznie ulegli im po tie-breaku. Ten czarny dla nich scenariusz powtórzył się w niedzielnym rewanżu, który odbył się w hali Zespołu Szkół nr 9 w Kaliszu.
Pierwszego seta, po serii dziesięciu punktów z rzędu, podopieczni Piotra Gawrońskiego i Piotra Nowaka wygrali do 17. Równie gładko poszło im w drugiej odsłonie. Potem jednak zaczęły się problemy. W końcówce trzeciego, jak i czwartego seta kaliszanie mieli trzy oczka przewagi (odpowiednio 21:18 i 23:20), ale nie potrafili postawić kropki nad „i”. Z kolei w tie-breaku rywale szybko im odskoczyli na pięć punktów i mimo pogoni za wynikiem strat nie udało się odrobić.
– Pierwsze dwa sety przespaliśmy, tak naprawdę czekaliśmy na wyrok ze strony chłopaków z Kalisza. Potem jedna, dwie podbite piłki, skończona kontra, blok i okazało się, że można złapać taki haczyk do grania. Jestem bardzo dumny z zespołu, tym bardziej, że to jest grupa juniorów. Cieszymy się, że praca w naszym klubie przynosi efekty – podsumował trener Energetyka, były zawodnik klubów PlusLigi, Michał Dębiec.
Dla siatkarzy Ambera był to pierwszy sezon w trzecioligowych szeregach. Ich ambicje sięgały najwyższych celów, więc wicemistrzostwo rozgrywek przyjęli ze sporym niedosytem. Zwłaszcza że w tej kampanii pierwsze miejsce premiowane było bezpośrednim awansem do drugiej ligi, bez konieczności rozgrywania turniejów eliminacyjnych.
– Dla nas była to duża szansa. Normalnie walka o awans do drugiej ligi to trzy ciężkie turnieje z zespołami z całego kraju. Szkoda, bo nie wykorzystaliśmy okazji. Mieliśmy i w trzecim, i w czwartym secie piłki na skończenie, ale nie udało się. Zabrakło trochę szczęścia. Do tego w Poznaniu straciliśmy z powodu kontuzji naszego przyjmującego Błażeja Szymczaka, wcześniej z innych przyczyn wypadł nam ze składu libero. Nie mieliśmy więc dwóch podstawowych zawodników, którzy odpowiadają za przyjęcie i za obronę i to było dzisiaj widać – ocenił kapitan MUKS Amber, Maciej Machowczyk.
Michał Sobczak
***
MUKS Amber Kalisz – Enea Energetyk Poznań 2:3 (25:17, 25:17, 23:25, 26:28, 12:15)
MUKS Amber: Patryk Raszewski (l), Patryk Brzostek, Grzegorz Kowalczyk, Paweł Zych, Jakub Glapiński, Damian Skorupa, Błażej Paszkiewicz, Michał Lipa, Bartosz Łazarowicz, Maciej Machowczyk, Jakub Rynkowski, Tomasz Hamerski
Enea Energetyk: Bartosz Rejniak, Bartosz Urbaniak, Stanisław Adamiak, Szymon Lubkowski, Tymon Majewski-Nowak, Szymon Krzyżkowiak, Jakub Zuza, Kacper Komorowski, Szymon Wojtczak, Igor Tysiak, Maksymilian Bartkowiak, Michał Pestka, Mateusz Bidziński (l), Hubert Juszczak (l)
Sędziowali: Łukasz Żebrowski i Arleta Żerdzińska oraz Marcin Wojczak (sekretarz), Piotr Wójcik i Józef Marszewski (liniowi)
Pierwszy mecz: 3:2 dla Energetyka
Napisz komentarz
Komentarze