Obie drużyny spotkały się przy Łódzkiej pod koniec zeszłego sezonu. Wtedy wygrana gospodarzy 2:1 zapewniła im utrzymanie. Rywale byli więc żądni rewanżu i to właśnie oni oddali pierwszy strzał w sobotnim meczu. Miał on miejsce dopiero w 17. minucie, gdy nieznacznie chybił Mateusz Nowak. To był dobry fragment w wykonaniu krakowian po dość wyrównanym początku. Na szczęście ich zapał kaliszanie szybko ostudzili. Dobrze na prawej stronie współpracowali Nikodem Zawistowski i Michał Borecki. I właśnie po wrzutce tego drugiego w 25. minucie gola głową zdobył Piotr Giel. Napastnik KKS-u mógł otworzyć wynik trzy minuty wcześniej, jednak uderzył minimalnie niecelnie, choć w próbie oddania strzału nie do końca przepisowo przeszkadzał mu jeden z rywali. Arbiter nie podyktował jednak „jedenastki”.
Zdobyty gol pozwolił podopiecznym Bartosza Tarachulskiego w pełni kontrolować przebieg wydarzeń. Garbarnia starała się odpowiedzieć, ale jej ataki kończyły się zazwyczaj przed polem karnym kaliszan. W pierwszej połowie Maciej Krakowiak tylko raz, w 39. minucie, był zmuszony interweniować, a w 44. minucie wyręczył go Adrian Łuszkiewicz, wybijając futbolówkę z linii bramkowej. Tuż przed przerwą KKS powinien podwyższyć prowadzenie, ale pojedynek sam na sam z bramkarzem przegrał Michał Borecki. Po chwili szansę miał jeszcze Giel, ale nie zdołał zmieścić piłki w świetle bramki.
Dobre zawody rozgrywał w sobotę wspomniany Łuszkiewicz, który nie tylko harował w destrukcji, ale też dogrywał ważne piłki partnerom z zespołu. W 65. minucie to właśnie nowy kapitan kaliskiej drużyny świetnie zacentrował z rzutu rożnego, co wykorzystał Filip Kendzia, który główkował na 2:0.
Sporo emocji było w ostatnich 20. minutach. Najpierw na trybuny odesłany został trener Tarachulski, który zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za zbyt impulsywne, zdaniem arbitra, reakcje. Po chwili goście zdobyli gola kontaktowego, a uczynił to konkretnie pozostawiony bez opieki w polu karnym Kamil Kuczak. Futbolówka po jego uderzeniu odbiła się od Krakowiaka, potem od słupka, po czym ugrzęzła w sieci. KKS musiał odpierać ataki rywali, którzy wszystkie siły rzucili na ofensywę. Na szczęście gospodarze umiejętnie się bronili, a w 89. minucie definitywnie rozstrzygnęli losy rywalizacji. Po centrze niezawodnego Łuszkiewicza z kornera nie inaczej jak... głową uderzył Bartosz Gęsior, a Aleksander Kozioł po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki. Defensywny pomocnik ekipy znad Prosny przebywał na murawie ledwie 120 sekund, więc zaliczył niewątpliwie "wejście smoka". Jego trafienie zamknęło mecz i po upływie doliczonych pięciu minut „trójkolorowi” mogli świętować zdobycie cennych trzech punktów.
W przyszłym tygodniu niebiesko-biało-zieloni rozegrają dwa spotkania. W środę wybiorą się w daleką podróż do Suwałk na mecz rundy wstępnej Fortuna Pucharu Polski z czwartoligowymi Wigrami. Z kolei w niedzielę czeka ich wyprawa do Elbląga na ligową potyczkę z miejscową Olimpią.
***
KKS Kalisz – Garbarnia Kraków 3:1 (1:0)
Piotr Giel 25, Filip Kendzia 65, Bartosz Gęsior 89 – Kamil Kuczak 74
Żółte kartki: Gawlik, Łuszkiewicz, Kamiński, Zawistowski, Wilczyński, Krakowiak (KKS) oraz Duda, Dziedzic, Słomka, Sutor (Garbarnia)
Sędziowali: Piotr Szypuła (Kozy) oraz Sebastian Szczotka i Jacek Babiarz
KKS: Krakowiak – Kendzia, Gawlik, Smoliński – Zawistowski (87 Głaz), Łuszkiewicz, Wysokiński (87 Gęsior), Kamiński (74 Smajdor) – Borecki, Giel (75 Wilczyński), Gordillo (80 Koczy)
Garbarnia: Kozioł – Warczak, Kardas (68 Kuczak), Nakrosius, Bartków – Słomka (90 Sutor), Nowak (62 Handzlik), Duda (46 Dziedzic), Mularczyk, Pranica (46 Marszalik) – Żak
Napisz komentarz
Komentarze