Jesteśmy daleko w tyle. Tak pod względem jakości powietrza, jak i umiejętności dbania o nie. Od krajów skandynawskich czy Niemiec dzielą nas lata świetlne. U naszych zachodnich sąsiadów 8 maja pogoda była tak dobra, że 87% energii pochodziło z elektrowni słonecznych i wiatrowych. A ceny prądu stały się ujemne.
Coraz bardziej popularne
W Polsce wiatraki czy panele słoneczne coraz bardziej jednak wpisują się w krajobraz. - Najbardziej pokazują to liczby - mówi Maciej Borowiak z firmy Brewa. - W 2013 roku było 40 instalacji zgłoszonych do sieci energetycznej. W ubiegłym roku prawie 5 tysięcy.
Dane dotyczą paneli fotowoltaicznych. Krzemowych płytek, które pochłaniają promienie słoneczne i zamieniają je w prąd. - U góry panelu jest część dodatnia, u dołu część ujemna. Płytka krzemowa pobiera promienie UV i przetwarza je w prąd - wyjaśnia Marek Nowak, z firmy Termika Eco Line, która produkuje panele na terenie powiatu kaliskiego. - Typowy panel o wymiarze metr na 165 cm ma moc znamionową 30 woltów prądu stałego. Prąd stały przetwarzany jest przez falownik na prąd zmienny i ten jest puszczany w sieć.
Nie tylko oszczędności
Dla przeciętnego gospodarstwa domowego, które zużywa 3600 kWh prądu rocznie i osób płacących około 390 złotych za prąd miesięcznie, potrzebnych jest 12 paneli, by zmniejszyć rachunek za prąd o 160 złotych. Oszczędności to najczęstszy powód ich montażu. Kolejny to chęć bycia niezależnym od dostawcy i wzrostu cen energii. Firmy zajmujące się fotowoltaiką porównują inwestycję w zieloną energię do lokaty bankowej. Na tej pierwszej w skali roku można zarobić 10%. Na drugiej zaledwie 2%. Coraz częściej osoby decydujące się na korzystanie z paneli myślą też ekologicznie. - Mamy przykład klienta, któremu zainstalowaliśmy instalację 2 lata temu. Wtedy prognozowaliśmy konkretny wynik na koniec września. Okazało się, że osiągnął go pod koniec sierpnia, czyli miesiąc wcześniej – dodaje Maciej Borowiak. - To pokazuje, że słońce świeci dłużej i mocniej. Stąd też wykorzystanie tych systemów będzie jeszcze lepsze i to przez większą część roku, bo od marca do listopada.
Lokatorzy płacą mniej
1 lipca w życie wejdzie nowe prawo, które może być kolejną zachętą dla osób myślących o fotowoltaice. Jeśli część wytworzonej energii oddamy do sieci, w ciągu pół roku będziemy mogli ją odebrać z 70-procentowym rabatem. Część osób, szczególnie deweloperów, decyduje się na kolektory słoneczne. Przykładem może być Spółdzielnia Mieszkaniowa „Dobrzec”. Na części jej bloków jest 250 płyt, które energię słoneczną wykorzystują do podgrzewania wody. - Pozwoliły zaoszczędzić ciepła w ilości 130 tysięcy kWh. Jest to spora ilość darmowego ciepła słonecznego, a to się przekłada na rachunki płacone przez mieszkańców. W ubiegłym sezonie były o 85 tysięcy złotych mniejsze w blokach, gdzie są kolektory w porównaniu z tymi, gdzie ich nie ma – mówi prezes SMD Krzysztof Dremza. – Lokatorzy płacą 1/3 mniej za ogrzewanie ciepłej wody.
Nie tylko kosztuje, ale też długo trwa
Jedyny problem to cena inwestycji, która dla wspomnianego już domostwa wynosi ok. 20 tysięcy złotych. Dzięki niej przez 25 lat w rodzinnym budżecie zostaje ponad 71 tysięcy. Nadal jednak trudno o dofinansowanie tego typu instalacji. Jeśli pojawiają się programy od razu wypełniana jest lista lub są takie obostrzenia, że samo załatwienie spraw urzędowych pochłania większą część zwrotu. I potrzeba cierpliwości. Odbiór takiej instalacji przez operatora dostarczającego nam prąd też trwa długo.
AW, zdjęcia autor, arch.
Napisz komentarz
Komentarze