W historii Kaliskiego Klubu Sportowego był to mecz bez precedensu, bowiem nie miał on jeszcze okazji rywalizować na tak wysokim szczeblu Pucharu Polski, tym bardziej z drużyną z Ekstraklasy. Rewelacja rozgrywek, która wcześniej wyeliminowała z nich MKS Kluczbork i Polonię Bytom, tym razem niewiele mogła zdziałać. Pogoń Szczecin, która do Kalisza przyjechała niemal w najmocniejszym zestawieniu (z podstawowego składu zabrakło jedynie pauzującego za kartki Jarosława Fojuta), podeszła do meczu bardzo poważnie i nie pozwoliła miejscowym na nawiązanie równorzędnej walki. – Po prostu zrobiliśmy to, co należało zrobić, czyli awans do kolejnej rundy – mówił po spotkaniu trener „Portowców”, Kazimierz Moskal.
Różnica klas rozgrywkowych, w jakich na co dzień występują oba zespoły, była bardzo wyraźna. Piłkarze ze Szczecina kontrolowali przebieg spotkania przez pełne 90 minut. Jeszcze w pierwszej połowie dwukrotnie podpisali listę strzelców, a w drugiej dołożyli kolejne dwa trafienia. Niemal przy każdym swój udział miał Łukasz Zwoliński. To on otworzył rezultat w 14. minucie finalizując dogranie Spasa Delewa z prawej flanki, a w 51. minucie dostawił tylko nogę po dynamicznym rajdzie Adama Gyurcso lewym skrzydłem. Jeden z czołowych snajperów Ekstraklasy zaliczył też asystę przy golu debiutującego w barwach Pogoni Gracjana Jarocha na 0:4. Nie uczestniczył tylko w akcji, która przyniosła szczecinianom drugą bramkę, a rozegrała się w 24. minucie, gdy Ricardo Nunes obsłużył prostopadłym podaniem Delewa. – Chcieliśmy to bardziej rozegrać na naszą korzyść, ale niestety nie udało się. Pogoń wygrała zasłużenie i kibicujemy jej dalej. Może okaże się, że odpadliśmy z triumfatorem pucharu, więc nie będzie wstydu – ocenił trener KKS-u, Piotr Morawski.
Jego podopiecznym nie można odmówić woli walki i ambicji, ale w konfrontacji z takim rywalem, jak Pogoń, jest to niewystarczające, bo górę nad cechami wolicjonalnymi biorą umiejętności i wyszkolenie poszczególnych zawodników z Ekstraklasy. Wprawdzie kaliszanie starali się grać uważnie w obronie, ale nie unikali błędów, które przyjezdni skrupulatnie wykorzystywali. W szczególności przy wyprowadzaniu piłki. W ataku nie mieli zaś argumentów na solidnie zorganizowany zespół „Portowców”, a jedyny groźny strzał oddał w 38. minucie Rafał Jankowski, mierząc z dystansu obok bramki.
Zdecydowanie więcej pracy od Dawida Kudły, bramkarza Dumy Pomorza, miał Jędrzej Dorynek, golkiper ekipy znad Prosny. Na pierwszą próbę wystawiony został w 13. minucie, kiedy to sparował na słupek silny strzał Delewa. Potem wyłapywał uderzenia Zwolińskiego, Nunesa i Gyurcso. Przy straconych golach miał niewiele do powiedzenia, choć zanim do siatki wpadły bramki nr 2 i 3 miał on piłkę na dłoniach i przy odrobinie szczęścia mógł zapobiec ich utracie. – Każdy z naszych zawodników mógł sprawdzić się na tle piłkarzy z Ekstraklasy i to na pewno zaprocentuje w przyszłości – dodał trener Morawski.
Pucharowa przygoda KKS-u dobiegła końca, a to oznacza, że kaliszanie mogą w pełni skupić się na spotkaniach w trzeciej lidze. Najbliższe odbędzie się w sobotę w Kaliszu, a przeciwnikiem niebiesko-biało-zielonych będzie Chemik Bydgoszcz.
Dodajmy, że do końca rundy jesiennej piłkarskie mecze na stadionie przy Wale Matejki oglądać będzie mogło około tysiąca widzów. Zwiększona o 400 miejsc pojemność to efekt przenośnej trybuny, która po raz pierwszy służyła na meczu z Pogonią i wypełniła się po same brzegi.
Michał Sobczak
***
KKS Kalisz – Pogoń Szczecin 0:4 (0:2)
Bramki: 0:1 Łukasz Zwoliński 14. min, 0:2 Spas Delew 24. min, 0:3 Łukasz Zwoliński 51. min, 0:4 Gracjan Jaroch 89. min.
Żółte kartki: Lis, Grzesiek (KKS) oraz Rudol, Lewandowski (Pogoń). Sędziowali: Łukasz Szczech oraz Michał Obukowicz i Jakub Wójcik (Mazowiecki ZPN). Widzów: 1000.
KKS: Dorynek – Tomaszewski, Czech, Gawlik, Grabowski – Ciesielski (60. Balcerzak), Lis (60. Budrowski), Grzesiek, Kostow (74. Stojczew), Chojnacki – Jankowski.
Pogoń: Kudła – Obst, Rudol, Czerwiński, Lewandowski – Nunes (77. Jaroch), Matras, Piotrowski, Kort (63. Murawski), Delew (46. Gyurcso) – Zwoliński.
Napisz komentarz
Komentarze