Wszystko działo się 3 kwietnia br. po godzinie 23:00. Dyżurny numeru alarmowego 112 otrzymał niepokojący telefon o zderzeniu ciężarówki z autobusem w Morawinie. Dzwoniący mówił o nawet 50 rannych osobach. – W takich sytuacjach mamy do czynienia z tzw. zdarzeniem mnogim, które wymaga wdrożenia specjalnych procedur. Dyspozytor bez zastanowienia zadysponował wszystkie dostępne siły i środki; na pomoc ruszyło 7 zastępów straży pożarnej z Kalisza, gminy Żelazków oraz Ceków Kolonia, w tym 23 strażaków i samochód kwatermistrzowski z namiotem – mówił nam mł. kpt. Grzegorz Kuświk, oficer prasowy kaliskiej straży pożarnej. Na miejsce wysłano też trzy radiowozy policji i dwie karetki pogotowia ratunkowego. Wszyscy chcieli jak najszybciej dotrzeć na miejsce, by udzielić pomocy poszkodowanym.
W Morawinie, gdzie miało dojść do wypadku nic jednak nie znaleźli. Nawet śladu po najmniejszej kolizji. Służby zawrócono. - Policjanci podjęli czynności, które miały ustalić dane osoby dzwoniącej. Sytuacja nie była łatwa. Zgłaszający dzwonił z telefonu, który nie posiadał karty SIM. Tym samym nie posiadał numeru abonenckiego – mówi mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji. - Ostatecznie praca operacyjna funkcjonariuszy z Wydziału Kryminalnego przyniosła efekt. Funkcjonariusze wytypowali podejrzanego. 33-latek został zatrzymany we wtorek, 18 kwietnia.
Mężczyzna nie krył zdziwienia na widok policjantów, którzy zapukali do drzwi jego domu. Ponieważ od zdarzenia minęło już trochę czasu, zapewne sądził, że pozostanie bezkarny. - 33-latek został zatrzymany w policyjnym areszcie. Następnego dnia został przewieziony do Prokuratury Rejonowej w Kaliszu, gdzie usłyszał zarzut – dodaje Anna Jaworska-Wojnicz. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
MIK, fot. i wideo: KMP Kalisz
Napisz komentarz
Komentarze