Nowe logo, strategia komunikacji i system identyfikacji wizerunkowej wywołały zamieszanie i sporo dyskusji. Głównie tuż po ich opublikowaniu, ale też na ostatniej sesji. Skoro są nowe to konieczne było zaktualizowanie uchwały o ich wykorzystywaniu i udostępnianiu. Taka trafiła pod obrady, a przy okazji głosowania swoje zdanie o samym logo chciał wyrazić Marcin Andrzejewski, ten sam, który pracując w Ratuszu, był odpowiedzialny za wizerunek miasta na zewnątrz, stworzenie nowej strony czy wprowadzenie transmisji z obrad Rady Miejskiej i komisji. Prace rozpoczął, ponoć jakieś ich efekty były, chociaż nikt ich nie widział (może z wyjątkiem grilla na trawniku, który powstał po klombie), ale od kiedy rozstał się z prezydentem stał się aktywnym krytykiem poczynań władz. Dlatego swoje zdanie o nowej strategii wizerunkowej też ma i chciał je wyrazić przed głosowaniem.
Wystosował w tej sprawie pismo do Andrzeja Plichty, przewodniczącego Rady Miejskiej i pozwolenie od niego otrzymał, ale w punkcie wolne głosy, czyli już po wszystkich głosowaniach. - Tak jak radni, którzy mają mandat społeczny, by zabierać głos w tej sali w czasie obrad. Do wystąpień prezydenta mogą odnieść się właśnie w punkcie, w którym głos będzie mógł zabrać także Marcin Andrzejewski – tłumaczył Andrzej Plichta. - Mamy ustalony porządek obrad i taka jest decyzja przewodniczącego, nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, by przy każdym punkcie moglibyśmy dopuszczać do głosu osoby, które nie są radnymi i w ten sposób obradować w nieskończoność.
Marcin Andrzejewski próbę podjął jeszcze raz na sesji, kiedy punkt dotyczący logo zaczął być omawiany. Bezskutecznie. Wtedy w jego obronie stanął Dariusz Grodziński z Platformy Obywatelskiej. - Chodzi o dostęp do głosu. I jeżeli jest procedowana uchwała Rady Miejskiej i jest dyskusja na ten temat, i obywatel chce zabrać głos w punkcie tej uchwały, o tej uchwale w momencie tej uchwały, to trzeba mu tego głosu udzielić. Nie wolno odsyłać go do wolnych wniosków – argumentował radny opozycyjny. – Kiedy w tej sali pojawił się poseł Jan Mosiński, a później poseł Piotr Kaleta z PiS, czyli koledzy przewodniczącego, to pozwolono im zabrać głos na początku. Nie musieli czekać do końca obrad. Takie standardy trzeba zmienić.
Marcin Andrzejewski - w tylnym rzędze, drugi z prawej
Uchwała sama w sobie nie dotyczyła wyglądu logo, o czym chciał mówić Marcin Andrzejewski. Andrzej Plichta, uparcie stojący przy swoim zdaniu i obojętny na argumenty kolegi z PO, podkreślał to wielokrotnie. A kilkukrotnie nawet przeczytał treść uchwały, by przypomnieć radnemu, nad czym RM będzie głosować. Przekonywała do tego także Elżbieta Zmarzła, rzecznik prasowa magistratu. – Musimy wiedzieć, na jakich zasadach mamy udostępniać logo Kalisza mieszkańcom i przedsiębiorcom, którzy go potrzebują. Stare logo jest już nieżywe, jest martwe, nieużywane – przekonywała do zmiany uchwały samej w sobie, a ucinając dyskusje o samym logo i braku w nim Trębacza dodała, że kontrowersyjny znak to nie herb. – Do tej pory na naszych materiałach stosowaliśmy herb Kalisza. Dlatego jest naprawdę pilna potrzeba, aby to martwe logo zmienić na nowe. Logo opracowała bardzo dobra agencja reklamowa, znana nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Dobrze się współpraca układała. Słyszę, że logo jest industrialne, że minimalistyczne, że jest biało czarne. Tak jest, ale jest też bardzo wysoki poziom artystyczny jego wykonania. Jest to logo, które funkcjonuje nie oddzielnie, ale w rodzinie innych znaków graficznych. W tym herbu - dodała.
W odpowiedzi radny Dariusz Grodziński przeczytał fragment tego, czego nie pozwolono w tym punkcie odczytać byłemu doradcy prezydenta. „W znaku graficznym zaprezentowanym opinii publicznej nie sposób dopatrzeć się elementu identyfikującego jednoznacznie na tle innych miast. To porównanie jest najprostsze i najbardziej miarodajne do zaprezentowania tego problemu – czytał. - Nie widzimy go pomimo faktu, że takowe istnieje w herbie Kalisza, mówimy o postaci Trębacza, zarówno tym przed i po zaproponowanych w ostatnich latach zmianach. Niespodziewanie zniknął ten element, który kaliszanom – Trębacz kojarzy się jednoznacznie z ich miastem, a nie kaliszanom kojarzy się z Kaliszem jako takim. Nie widzimy oczywistego rozróżnika swoistego mobilum z herbu miasta Kalisza”.
Dyskusję zamknął Jacek Konopka z „Wszystko dla Kalisza”. Radny opozycji rzadko zgadza się z przewodniczącym, ale tym razem to zrobił. - Myślę, że nie powinniśmy tworzyć precedensu w zakresie wystąpień na sesji, który byłby w przyszłości bardzo niebezpieczny dla prac i skuteczności obrad Rady.
Głosowanie się odbyło. Bez wystąpienia Marcina Andrzejewskiego.
AW, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze