Prawoskrzydłowy Energi MKS spędził w Gwardii kilka sezonów i właśnie w jej barwach zadebiutował w Superlidze. Tym razem zagrał przeciwko niej, co stanowiło dla niego dodatkową motywację. – Pochodzę z Opola, jestem wychowankiem Gwardii, więc takie mecze zawsze są dla mnie szczególne. Na boisku nie ma jednak sentymentów i cieszę się z wygranej – mówi nam Michał Drej, który rzucił w sobotę cztery bramki.
Kaliska ekipa pokonała Gwardię 31:28. W ten sposób do swojego konta dopisała cztery cenne oczka. – To bardzo ważne punkty. Tym bardziej, że w Opolu mecz nam nie wyszedł. Teraz chcieliśmy się zrewanżować i zarazem pokazać, że te ostatnie porażki z silniejszymi rywalami wynikały z tego, że nasza gra nie była zadowalająca. Zależało nam zatem na tym, żeby rozegrać dobre zawody. To się udało – przekonuje Drej.
Dzięki trzynastemu w sezonie ligowym zwycięstwu podopieczni Pawła Ruska umocnili się na czwartej lokacie w grupie pomarańczowej i jednocześnie zmniejszyli stratę do trzeciej Gwardii do trzech punktów. Zachowali tym samym szansę na bezpośredni awans do rundy finałowej. – Jestem ostatni do liczenia punktów. Cały czas powtarzam, że patrzymy przed siebie, ale tylko w kontekście każdego kolejnego meczu. A co będzie na koniec, to się dopiero okaże. Oczywiście są pewne spekulacje, ale staram się nie zwracać na to uwagi, wolę za to skupiać się na kolejnym rywalu – podkreśla Michał Drej.
W środę jego team podejmie w Arenie mocne Azoty Puławy.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze