Bez wątpienia komitet Koalicji Obywatelskiej miał w kampanii wyborczej w minionym roku najwięcej billboardów, plakatów i potykaczy. Apogeum nastąpiło przed II turą wyborów prezydenckich, wtedy billboardy Dariusza Grodzińskiego stały niemal na każdej ulicy, często jeden przy drugim. I o ile w wyborach do Rady Miasta kampania outdoorowa przyniosła oczekiwany skutek - KO zdobyła aż 8 mandatów - to zalanie miasta billboardami Dariuszowi Grodzińskiemu nie pomogło. Przegrał on i to znacznie z Krystianem Kinastowskim.
Kurz wyborczy opadł, ale treści kampanijne pozostały. Afisze z podobizną polityka PO i hasłem „Dariusz Grodziński prezydentem” wiszą m.in. przy ul. Łódzkiej, alei Wojska Polskiego, przy Harcerskiej czy na osiedlu Widok. Jak to komentuje sam zainteresowany? - Wszystkie banery, plakaty i potykacze od razu sprzątnęliśmy. Większość pojechała do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Niestety nie w Kaliszu. Zostało jeszcze parę billboardów. Niestety nie moich, ale firm marketingowych. Były wynajęte do 4 listopada. Wiem, że jeszcze parę zostało m.in. na Widoku czy Częstochowskiej. Właściciele zapewniają że lada moment wynajmą je komuś innemu na ich kampanię promocyjne i wtedy będą zaklejone. Nawet dzisiaj na ten temat rozmawiałem. Też mi na tym bardzo zależy – mówi nam Dariusz Grodziński.
Zgodnie z prawem materiały wyborcze komitety muszą uprzątnąć w ciągu 30 dni od zakończenia kampanii, ale tylko z miejsc specjalnie przygotowanych do publikacji takich, np. z słupów ogłoszeniowych. W przypadku prywatnych powierzchni reklamowych, taki billboard staje się zwykłą reklamą i może wisieć dalej. Praktyka jest taka, że polityk może zapłacić za usunięcie afisza lub poczekać, aż właściciel ekspozycji znajdzie w to miejsce nowego klienta.
W Kaliszu można spotkać też billboardy byłego prezydenta Grzegorza Sapińskiego i zdewastowaną przez wandali lawetę z podobizną Sławomira Chrzanowskiego z Platformy Obywatelskiej.
MS, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze