Sytuację opisuje portal tvn24.pl. Pociąg TLK "Gwarek" z Katowic wyruszył o godz. 5.40 w sobotę. Do Słupska miał dojechać po 9 godzinach. Stanął jednak w okolicach Pleszewa, bo 75-letni pasażer zmarł na atak serca.
Wagon, w którym doszło do zdarzenia, został zamknięty, a pasażerów przeniesiono do innej części składu. Czynności z udziałem prokuratora trwały 3 godziny. Po tym czasie maszyna ruszyła w dalszą drogę, ale ponownie stanęła w Rogoźnie, bo doszło do awarii sieci trakcyjnej. W oczekiwaniu na jej naprawę zaczęli mdleć kolejni pasażerowie. Karetka zabrała do szpitala kierowniczkę pociągu oraz jedną z pasażerek z dwójką dzieci.
W Rogoźnie pociąg stanął na ponad 5 godzin. W sumie miał prawie 9 godzin opóźnienia. Przedstawicielka Intercity Agnieszka Serbeńska, którą cytuje tvn24 tłumaczy, że nie było możliwości, aby zapewnić komunikację zastępczą dla 400 podróżujących, a także nie było jak przygotować posiłków dla tylu osób. Na miejsce przyjechała policja i straż pożarna, która dostarczała wodę z węża.
MIK, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze