Policjanci kłamali od samego początku. Najpierw w trakcie śledztwa w sprawie pobicia zatrzymanego, a później już w sądzie. Mimo wiedzy o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy, świadczyli na korzyść swojego kolegi po fachu. A ich zachowanie utrudniało dochodzenie, a później ocenę sytuacji. – Jak ustalił sąd – podzielając argumentację prokuratora, nieprawdziwie zeznali, że zatrzymany w czasie tej interwencji miał zdjęte kajdanki, machał rękoma i nogami, używał słów wulgarnych, a także kopnął podejmującego interwencję funkcjonariusza, co w efekcie miało doprowadzić do uzasadnionego według tamtych zeznań i zgodnego z prawem użycia pałki służbowej – wyjaśnia Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Policjanci zostali skazani na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Wyrok jest prawomocny.
A chodzi o zdarzenie z 14 sierpnia 2015 roku. Tego dnia, po awanturze domowej, na komendę przy ul. Jasnej został przywieziony Krzysztof C. Informację o zatrzymanym do wytrzeźwienia kaliszaninie usłyszał pełniący wtedy dyżur na ulicach miasta Bartosz S. Mężczyźni byli skonfliktowani, ponieważ Krzysztof C. rozpowiadał, że mundurowy handluje narkotykami. Policjant wykorzystał okazję i postanowił wyrównać rachunki. Podjechał na komendę i przejął od kolegów zatrzymanego. Pod pretekstem czynności służbowych zadał wtedy 30-latkowi kilka ciosów gumową pałką. Został za to skazany na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata (WIĘCEJ).
Przed sądem cały czas utrzymywał, że interwencja fizyczna była wskazana ze względu na agresję zatrzymanego. W podobnym tonie zeznawali trzej inni policjanci, którzy byli świadkami całego zdarzenia (WIĘCEJ). Już w momencie skazywania Bartosza S. sąd podważył zeznania skazanego oraz część zeznań policjantów, którzy byli świadkami.
Agnieszka Walczak, zdjęcia arch.
Napisz komentarz
Komentarze