Do zdarzenia doszło w jednej z kamienic przy ul. Stawiszyńskiej w Kaliszu. Wiadomo, że w tym dniu oskarżony Przemysław E. pił alkohol. I jak zeznał jego ojciec, chciał od niego 100 złotych. Wtedy do domu wrócił drugi z synów Rafał E. i stanął w obronie ojca, który tłumaczył synowi, że nie ma pieniędzy. - Zaczęli się szarpać za odzież, ale do rękoczynów nie doszło – mówił przed sądem o zachowaniu synów Marian E. - Ja starałem się ich rozdzielić i rozdzieliłem. Ja w tym zdenerwowaniu powiedziałem do Rafała, żeby szedł ze mną na papierosa, chociaż syn nie pali. I wyszliśmy na korytarz.
Ojciec wypalił i poszedł zgasić papierosa. Kiedy wrócił bracia znów się szarpali, więc ponownie próbował ich rozdzielić. - I nagle Rafał zdjął kurtkę i mówi, że z ręki krwawi. W każdym razie u syna Przemysława nie widziałem noża czy ciężkiego przedmiotu - zapewnił przed sądem i dodał, że starszy z braci bywała agresywny, ale nigdy nie prowokował poważnych zdarzeń. - Jako dziecko miał krótszą jedną nogę i chodził w szynie, przez co był wyśmiewany przez rówieśników i dlatego bywał porywczy.
Oskarżony niewiele pamięta
Nie wiadomo, co wydarzyło się w chwili, kiedy ojciec na moment wyszedł z kamienicy. Przed sądem poszkodowany Rafał E. nie chciał zeznawać, a jego brat - oskarżony - potwierdził jedynie zeznania złożone tuż po zatrzymaniu. Chociaż te są dość lakoniczne, bo w dniu zdarzenia Przemysław E. był pijany. - Między mną a bratem czasami dochodziło do kłótni, ale nigdy żebyśmy się bili. Ja nie jestem w stanie zupełnie powiedzieć, jak wyglądało to zdarzenie i skąd takie rany u mojego brata. Jak mówiłem byłem mocno pijany. Ja sobie nie przypominam tego zajścia – odczytywała zeznania z marca br. Katarzyna Maciaszek, sędzia Sądu Okręgowego w Kaliszu. - Pamiętam jeszcze, jak Rafał stanął nad wanną i ja go wycierałem. Dzwoniłem na pogotowie. Mam takie przebłyski, że pomagałem Rafałowi wycierać się z krwi, on nawet nie chciał tego pogotowia, wycierałem go pewnie jakimś ręcznikiem, widocznie musiał być jakaś krew, że go wycierałem.
Żałuje, że podniósł rękę na brata
Mniej wątpliwości ma prokuratura. Ta zarzuciła Przemysławowi E. usiłowanie zabójstwa. - Ugodził wyżej wymienionego nożem w okolice klatki piersiowej po stronie lewej, powodując u niego obrażenia ciała w postaci ran kłuto ciętych klatki piersiowej i ramienia lewego, jednakże zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na skuteczna obronę pokrzywdzonego i oraz udzieleniem pomocy medycznej - brzmi fragment oskarżenia przeczytany przez prokuratora Rafała Rybarczyka.
A przestępstwa Przemysław E. dopuścił się na zwolnieniu warunkowym. W sądzie przyznał, że między nim a Rafałem E. dochodziło do waśni, ale nigdy do poważnych bójek i dodał, że kary za to, co się wydarzyło się nie boi, ale żałuje, że podniósł rękę na brata.
Za usiłowanie zabójstwa grozi kara od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze