Aresztanci mają trzy maszyny – jedną, która jest na stanie w ostrowskim areszcie oraz dwie udostępnione przez funkcjonariuszy. Maseczki będzie szyć trzech osadzonych i tylu samo będzie je wykrawać. - Na ten moment trudno powiedzieć, ile dokładnie maseczek będziemy szyć, bo dopiero ruszamy z linią. Na początek mamy ponad 900 metrów flizeliny. I z takimi możliwościami ruszamy. Jeśli będzie więcej, będziemy szyć dalej – wyjaśnia mjr Waldemar Zaremba, dyrektor Aresztu Śledczego w Ostrowie Wielkopolskim.
Jeśli areszt zdobędzie więcej materiałów i maszyn produkcja, która ruszyła w poniedziałek ma szansę się rozkręcić. Maseczki trafią przede wszystkim do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim, ale też innych miejskich placówek, w których gromadzą się ludzie, czyli np. Domu Pomocy Społecznej. - Ważne jest, by w tym niecodziennym i trudnym czasie być dla siebie. I pomagać, na ile się da – dodaje Waldemar Zaremba.
Areszt Śledczy to obok kilku ostrowskich firm, organizacji i osób prywatnych kolejna instytucja, która wyszła z inicjatywą szycia maseczek pomagających chronić przed koronawirusem.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze