Zima za nami, ale noce nadal bywają chłodne, a nawet zdarzają się przymrozki. Jednak bezdomny nie może wejść „z ulicy” do noclegowni, tak jak to było do tej pory. Tego typu placówki zostały zamknięte na osoby z zewnątrz. Chyba, że te spełnią odpowiednie warunki. Muszą być po dwutygodniowej kwarantannie lub z ujemnym badaniem testu na koronawirusa. – Taka osoba trafiła do nas w poprzednią sobotę – mówi Jolanta Stefańska z kaliskiego PCK. – Mężczyzna miesiąc spędził w szpitalu na oddziale wewnętrznym i tam przeszedł kwarantannę. Miał też zrobiony test, który wyszedł ujemny, więc mogliśmy go przyjąć.
Jednak bez pewności, że jest zdrowy nie zostałby przyjęty. – Mamy 40 podopiecznych, więc musimy zachować wszelkie środki ostrożności, tak by nikt ich nie zaraził. Inaczej doszłoby do tragedii – wyjaśnia Paweł Kołeczko z Domu św. Brata Alberta w Kaliszu. – Wszyscy są świadomi sytuacji. Dom mogą opuszczać tylko osoby, które mają stałe zatrudnienie. Jestem też po rozmowach z pracodawcami naszych mieszkańców i tam gdzie pracują też przestrzegane są zasady bezpieczeństwa. Panowie mają mierzoną temperaturę, mają maseczki i środki dezynfekujące. Zatrudnieni dorywczo musieli zrezygnować z pracy.
W schronisku wprowadzono też dodatkowe zasady bezpieczeństwa. Kiedy mieszkańcy wracają z papierosa w palarni lub sadzie, muszą zdezynfekować ręce. Każdy z nich otrzymał też maseczki i środki odkażające, a sprzątanie odbywa się antybakteryjnymi preparatami.
Noclegownię w PCK także mogą opuścić tylko pracujący mężczyźni. Pozostali mają krótkie wychodne najwyżej do sklepu. – Osoby, które pracują obecnie są ulokowane w ogrzewalni, tak by nie miały kontaktu z tymi, którzy u nas są na stałe – wyjaśnia Jolanta Stefańska, kierownik oddziału rejonowego PCK. – Już na początku zostali poinformowani o nowych zasadach wprowadzonych dla bezpieczeństwa nas wszystkich. Wiedzą też, że jeśli wyjdą na kilka dni i będą chcieli wrócić, co często się zdarza, nie będą mieć takiej możliwości.
Takie są przepisy. Bez kontroli osób, które przebywają w noclegowniach, ale też bardzo często lubią wyskoczyć na miasto i żyć po swojemu, placówki szybko mogłyby stać się epicentrum koronawirusa. Dlatego teraz przyjmowane są tylko osoby, których stan zdrowia nie wzbudza żadnych wątpliwości.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze