Po studentach WSKiP, z uwagi na zawieszenie nauczania stacjonarnego, pozostały opustoszałe kwatery, dlatego władze uczelni podjęły decyzję, by udostępnić je osobom pracującym w ochronie zdrowia. Medycy, z obawy przed narażeniem swoich bliskich na ewentualne zakażenie, mogą czasowo zamieszkać w obiekcie przy ul. Wrocławskiej. Tam też mogą odbyć kwarantannę. - Święta były dla nas bardzo wzruszające. Płakałem ja, płakał mój kolega – opowiada ze wzruszeniem w głosie ratownik medyczny, który w tej chwili przebywa na obowiązkowej kwarantannie i mieszka w Kampusie Mundurowym. - Jesteśmy ogromnie wdzięczni rektorowi-momendantowi płk. dr. Marcinowi Strzelcowi, który podjął decyzję o udostępnieniu lokali. Wielkie ukłony również za bezinteresowną pomoc w tych trudnych dniach dla prorektora WSKiP ppłk. Lecha Kołtuna, mjr. Łukasza Nowackiego, kpt. Marcina Kopra i pozostałych funkcjonariuszy Służby Więziennej. To oni przynieśli nam gorący świąteczny żur z kiełbasą i jajkiem, paczkę świąteczną jak i dobre słowo otuchy – opowiada ratownik, który chce pozostać anonimowy.
Mężczyzna przebywa na kwarantannie, oczekuje na decyzję o kolejnym wymazie potwierdzającym negatywny wynik. - Jedzenie dowozi nam rodzina, zostawia nam paczki. My jedzenie podajemy sobie pod drzwi. Na razie nie wychodzę nigdzie. Mój dzień wygląda tak: kawa, internet, śniadanie, internet, obiadokolacja, internet, kąpiel, Internet. Kolejny dzień… - relacjonuje ratownik. – Mamy w pokoju, telewizor, czajnik i lodówkę. Dużo leżę, odpoczywam. Staram się nie myśleć o tym, co się dzieje za szlabanem. Ale wiadomo - myślę o rodzinie. Jutrzejszy dzień jest inny niż zaplanowałem. Ta praca to misja, dobrze się czuję w tym zawodzie, martwi mnie tylko, to, że społeczeństwo robi się bardziej roszczeniowe i wulgarne – mówi mężczyzna.
Wkrótce po otrzymaniu wyniku, miejmy nadzieję negatywnego, ratownik znów wyruszy w drogę czynić swoją misję. Misję pomagania innym.
KB, fot. ratownik medyczny
Napisz komentarz
Komentarze