W punkcie przedszkolnym miało dochodzić do wykorzystywania seksualnego dzieci – udostępniania im treści pornograficznych, molestowania, a nawet gwałtów. I to przez 16-letniego syna dyrektorki. Chłopak odpowiada przed sądem dla nieletnich. Postępowanie przeciwko dyrektorce i pracownikom punktu, którym zarzucono przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, zostało umorzone. Powód? W świetle prawa nie są funkcjonariuszami publicznymi. Ustawa, której projekt zapowiedział w Kaliszu minister umożliwi pociąganie do odpowiedzialności także opiekunów prywatnych placówek edukacyjno – wychowawczych. - Jest to luka w prawie, którą wyśledzili przy okazji tematu placówki pod Łodzią dziennikarze. I trzeba tę lukę naprawić - Michał Wójcik, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Osoby prowadzące prywatne placówki edukacyjne oraz ich pracownicy muszą mieć taką samą odpowiedzialność karną, jak ich koledzy pracujący w szkołach, przedszkolach, żłobkach, punktach przedszkolnych, czy klubach prowadzonych przez samorządy. Według prawa te osoby są funkcjonariuszami publicznymi.
Minister dodał, że postępowanie toczy się pod dozorem Prokuratury Krajowej. Sprawa z Łodzi, jak najczęściej bywa przy ujawnianiu tego typu przestępstw, pociągnęła zgłoszenia o możliwych podobnych nieprawidłowościach w innych regionach kraju. - Wystarczy prześledzić internet. Pojawiło się mnóstwo wpisów o podobnej tematyce - dodał minister.
Punkt przedszkolny, w którym miało dochodzić do wykorzystywania seksualnego dzieci funkcjonował w prywatnym domu. Część budynku była zamieszkała przez rodzinę dyrektorki, w tym jej syna, który jest oskarżany o molestowanie przedszkolaków.
AW, AG, fot. AW
Napisz komentarz
Komentarze