Do sobotniego starcia gospodarze przystąpili bez kontuzjowanego lidera środka pola, Adriana Łuszkiewicza (na szczęście uraz jest niegroźny), ale nie przeszkodziło im to w narzuceniu rywalom swojego stylu gry. W pierwszej połowie gospodarze bili jednak głową w mur, bo choć przeważali, to brakowało im i dokładności, i skuteczności. Już w czwartej minucie po zagraniu z rzutu wolnego minimalnie chybił Piotr Giel. Dziesięć minut później wyśmienitą okazję miał Michał Borecki, ale przestrzelił z bliskiej odległości. W światło bramki nie trafił też w dogodnej sytuacji w 24. minucie Kamil Koczy, zaś po kolejnych 180 sekundach niewłaściwie celownik nastawił Nestor Gordillo. Przyjezdni skupili się na przeszkadzaniu i czyhali na kontry, ale szans strzeleckich mieli niewiele. Najlepszej nie wykorzystał były napastnik KKS-u, Daniel Stanclik, który główkował nad poprzeczką.
Niebiesko-biało-zieloni przełamali niemoc po przerwie. Gola przyniosła im szybka akcja z 49. minuty. Po przejęciu piłki w środkowej strefie trafiła ona na lewą flankę do Kasjana Lipkowskiego, którego strzał obronił Michał Antkowiak, ale wobec dobitki Piotra Giela był bezradny. Wspomniany Lipkowski też cieszył się z bramki, bo w 67. minucie to on ustalił rezultat na 2:0. Młodzieżowy reprezentant Polski otrzymał prostopadłe podanie od Gordillo i popisał się celnym uderzeniem na dalszy słupek. Była to niemal kopia trafienia na 1:0 z pucharowego pojedynku ze Śląskiem Wrocław.
2:0 to najniższy wymiar kary dla spadkowicza z Fortuna 1. ligi, bo oprócz sytuacji z pierwszej połowy, w drugiej miejscowi także nękali rywali w ich szesnastce. Okazje miał Gordillo, który w 71. minucie próbował wykorzystać błąd bramkarza gości, ale trafił wprost w niego. Po chwili zaś Hiszpan lobował tuż obok słupka. Kaliszanom nie udało się też odpowiednio spożytkować licznych dośrodkowań, w tym tych z kornera.
Dzięki sobotniej wygranej KKS wspiął się na szczyt tabeli eWinner 2. ligi. Strącił z niego dotychczasowego lidera, Kotwicę Kołobrzeg, z którą zrównał się punktami (oba zespoły zgromadziły po 42 oczka), ale legitymuje się lepszym bilansem bramek (w bezpośrednim starciu jesienią było 0:0). W czołówce zrobiło się jednak bardzo ciasno, więc utrzymać prowadzenie będzie niezwykle trudno. Zwłaszcza że za tydzień kaliszanie nie wybiegną na ligowe boisko – ich wyjazdowy mecz z Pogonią Siedlce został przełożony na 12 kwietnia. Do rywalizacji zaś wrócą 31 marca. Tego dnia o 18:00 podejmą przy Łódzkiej ekipę Stomilu Olsztyn.
***
KKS Kalisz – GKS Jastrzębie 2:0 (0:0)
Piotr Giel 49, Kasjan Lipkowski 67
Żółta kartka: Koczy (KKS)
Sędziowali: Albert Różycki (Łódź) oraz Jakub Jankowski i Łukasz Siercha
KKS: Krakowiak – Smoliński, Gawlik, Kendzia – Zawistowski (79 Głaz), Borecki (86 Staszak), Wysokiński (79 Gęsior), Lipkowski – Koczy (63 Putno), Giel, Gordillo (86 Wilczyński)
GKS: Antkowiak – Golak, Zakharchenko, Witkowski (74 Ali) – Boruń, Szymczak (70 Gołuch), Ricardo Vaz, Joao Guilherme (74 Wybraniec), Mucha – Stanclik, Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze