Na kluczowe fragmenty rywalizacji trzeba było poczekać do drugiej połowy. W pierwszej bowiem gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a klarowne sytuacje strzeleckie z tej części można wskazać na palcach jednej ręki. Kaliszanie upatrywali swoich szans w uderzeniach z dystansu. Próby Mateusza Gawlika i Konrada Chojnackiego nie dotarły jednak do celu, a ze strzałem Błażeja Ciesielskiego poradził sobie Rafał Peksa. Ostrowianie, poza kilkoma wrzutkami, nie zagrozili poważnie bramce Jacka Kuświka. Moment zwrotny nastąpił w 53. minucie. Wówczas po wyrzucie z autu piłka trafiła pod końcową linię do Chojnackiego, który w dziecinny sposób ograł Kamila Krawczyka, po czym bez zastanowienia huknął na dalszy słupek z niemal zerowego kąta. Ku zaskoczeniu golkipera Ostrovii, futbolówka ugrzęzła w siatce, a gospodarze od tego momentu mogli kontrolować przebieg gry. Gol był wyjątkowej urody, toteż nic dziwnego, że statuetka dla najlepszego zawodnika finału przypadła właśnie Konradowi Chojnackiemu. – O tej nagrodzie zapewne zadecydował gol, bo przecież każdy z nas się starał i walczył o zwycięstwo. Bardzo się z niej cieszę – skomentował skrzydłowy KKS-u.
Przyjezdni natychmiast odpowiedzieli strzałem Damiana Michalskiego, który nieznacznie chybił, ale potem znów musieli skupić się na defensywie. Gospodarze złapali bowiem wiatr w żagle i szukali kolejnych goli. Momentami brakowało im szczęścia, jak w 65. minucie, gdy piłka po rykoszecie będącym następstwem strzału Mateusza Gawlika odbiła się od poprzeczki. Szczęściu jednak trzeba pomagać i z takiego założenia wyszedł Błażej Ciesielski, który w 77. minucie umiejętnie minął bramkarza rywali, wiedząc, że temu nie pozostanie nic innego jak zahaczyć o jego nogi. Tak też się stało, arbiter bez wahania wskazał na „wapno”, a skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Stajko Stojczew.
Kaliszanie pewnie kroczyli po trofeum i nie zrazili się nawet tym, że w 83. minucie nadzieję przeciwnikom przywrócił Tomasz Kempiński, który po niefortunnym piąstkowaniu Kuświka trafił do pustej bramki. O losach rywalizacji przesądził trzy minuty później Ciesielski, który po podaniu Dominika Płazy uderzył bez namysłu na bliższy słupek, nie dając żadnych szans Peksie na udaną interwencję. Sympatycy niebiesko-biało-zielonych mogli więc głośno skandować "Puchar jest nasz"!
– Poziom meczu był bardzo dobry. Po raz trzeci w tym sezonie pokonaliśmy drużynę trzecioligową, co świadczy o tym, że potrafimy grać w piłkę. Jest to dla nas ogromny sukces, dzięki któremu wpisaliśmy się na karty historii kaliskiego futbolu – podsumował trener Krzysztof Pawlak.
Za zasłużone zwycięstwo jego podopieczni odebrali z rąk prezesa KOZPN Andrzeja Mrozińskiego i prezydenta miasta Grzegorza Sapińskiego złote medale i pamiątkowy puchar, po czym świętowali triumf wspólnie z kibicami. Tych na stadionie pojawiło się ponad 1000, a głośno dopingując i prezentując efektowne oprawy stworzyli atmosferę prawdziwego piłkarskiego święta, jakiego w Kaliszu dawno nie było.
Środową wygraną kaliszanie zdjęli pierwszy w tym sezonie skalp. O kolejny chcą się postarać w rozgrywkach ligowych, w których celują w awans do trzeciej ligi.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze