Szybko stracony gol wpłynął bez wątpienia na dalsze losy spotkania, bo jarocinianie mogli skupić się na przeszkadzaniu gospodarzom, co zresztą czynili bardzo skutecznie. W pierwszej połowie tylko raz nie zdołali upilnować Konrada Chojnackiego, który mając sporo wolnej przestrzeni zawinął piłkę z kilkunastu metrów tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Szczęśliwe dla przyjezdnych okazały się też werdykty arbitrów, którzy nie dostrzegli przewinień w obrębie „szesnastki” na Michale Kucharskim i Błażeju Ciesielskim.
Gospodarze przeważali i na początku drugiej połowy wpakowali nawet piłkę do siatki, ale zdaniem sędziów Iwelin Kostow był w tej sytuacji na spalonym. Gdy kaliszanie pozostawali jeszcze myślami przy tej sytuacji, prawym skrzydłem urwał się Chromiński, po czym padł w polu karnym. Rozjemca tego spotkania Dawid Maciejewski z Poznania nie miał wątpliwości i wskazał na „wapno”. Z 11 metrów nie pomylił się Piotr Skokowski i Jarota podwyższył prowadzenie.
Miejscowi ambitnie dążyli do zmiany rezultatu, ale zdołali jedynie uzyskać gola kontaktowego. Miało to miejsce w 67. minucie. Wówczas świetnym podaniem ze środka pola obronę rywali zgubił Kostow, wypracowując Błażejowi Ciesielskiemu doskonałą okazję. Skrzydłowy KKS-u „położył” golkipera, a następnie strzelił mocno do pustej bramki.
Porażka z Jarotą zakończyła kapitalną serię „trójkolorowych”. W rozgrywkach ligowych byli bowiem niepokonani od 20 września 2014 roku. W najbliższy weekend podopieczni trenera Pawlaka spróbują zapoczątkować nową pomyślną passę. Wówczas zagrają na wyjeździe z Nielbą Wągrowiec. Tydzień później powrócą na swoje boisko, by zmierzyć się z Wdą Świecie.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze