W Boczkowie, przy pomniku Jana Mertki, była oczywiście mowa o tym pierwszym poległym powstańcu wielkopolskim. Wędrujący próbowali też dostrzec oczyma wyobraźni XIX-wieczną świetną postać ruiny XIX-wiecznego dworu. W Ociążu, w zabytkowym drewnianym kościółku pw. Narodzenia NMP kaliszobrańcow podjął, i o największych atrakcjach świątyni opowiedział, ks. proboszcz Rafał Sobieraj. A później współprowadzący imprezę Paweł Dolata „wyciągnął” wszystkich na trzykilometrowy bez mała spacer do wczesnośredniowiecznego grodziska Lisia Góra. - Nikt nie żałował. Po dotarciu na miejsce do turystów przemówiło tysiąc lat historii oraz… pan Paweł, który zajmująco opowiadał o faunie i florze tego zakątka – mówi Piotr Sobolewski, przewodnik PTTK. - Spory szok wędrujący przeżyli, podjeżdżając do jednej z bram wjazdowych do zespołu pałacowo-parkowego Niemojowskich w Śliwnikach. Powitał ich tam sporej wielkości napis „KALISZOBRANIE” oraz dwaj pracownicy, którzy na polecenie obecnego właściciela majątku, Andrzeja Rogowskiego oprowadzili wszystkich wokół rezydencji.
Kolejnym etapem podróży były Skalmierzyce. Tam najwięcej uwagi kaliszobrańcy poświęcili wnętrzu kościoła pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. To sanktuarium Matki Boskiej Skalmierzyckiej, do którego corocznie przybywa wielu pielgrzymów. Obok cudownego obrazu proboszcz, ks. kanonik Sławomir Nowak pokazał ciekawskim m.in. krypty, w których znalazły się trumny członków rodziny Niemojowskich ze Śliwnik. - Warto zauważyć, że w skalmierzyckiej świątyni, podobnie jak w kaliskiej katedrze, znajdują się witraże autorstwa Włodzimierza Tetmajera, a w kościelnej wieży umieszczono, podobnie jak z kolei w wieży kaliskiego ratusza, mechanizm zegarowy Weulego z Bockenem z 1912 r. – dodaje Piotr Sobolewski.
No i przyszedł czas na Nowe Skalmierzyce. Nie sposób było nie zajrzeć tam na słynny, piękny i okazały, choć dziś bardzo zaniedbany graniczny dworzec kolejowy, a już niejako przy okazji uczestnicy imprezy zerknęli też na pomnik Powstańców Wielkopolskich, kościół poewangelicki z pastorówka i zabudowę wokół rynku. Ostatnim punktem niemal pięciogodzinnej wyprawy był postój przy obelisku upamiętniającym katastrofę samolotu Halifax w czasie II wojny światowej. Lecąca we wrześniu 1943r. ze zrzutem broni dla żołnierzy AK maszyna, na skutek błędu nawigacyjnego, zahaczyła o jeden z budynków. Zginęła załoga jak i mieszkańcy feralnego domu.
Wreszcie, sporo już po godz. 18.00 autokar i kawalkada aut przekroczyła zrekonstruowany posterunek dawnej granicy rosyjsko-pruskiej. Kwadrans później impreza, przygotowana tradycyjnie przez dr Piotra Sobolewskiego dobiegła końca.
Kaliszobranie zostało przygotowane przy współpracy z kaliskim Oddziałem TOnZ i zrealizowane dzięki wsparciu Miasta Kalisza w ramach mecenatu nad kulturą.
RED, fot. Marek Bergman
Napisz komentarz
Komentarze