Jacek Jakubowski w 1980 r. miał 20 lat. W 1981 r. wstąpił do „Solidarności” w Fabryce Wyrobów Ażurowych „Haft” w Kaliszu, gdzie pracował. Był także zaangażowany w działalność Związku Młodzieży Demokratycznej – pełnił funkcję wiceprzewodniczącego tej organizacji. W latach 1982-1984 wciągnięto go do karnej kompanii polowej, gdzie przez szykany przechodził proces „resocjalizacji”.
W grudniu 1984 r. stał się jednym z liderów „Solidarności Walczącej” w Kaliszu, drukował nielegalne pismo „Organ Solidarności Walczącej Oddział w Kaliszu”, za co został aresztowany i w 1985 r. osadzony w kaliskim więzieniu. W 2015 r. został odznaczony przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyżem Wolności i Solidarności.
Maciej Pawlak to aktywny w latach 80. radca prawny wspierający Komisje Zakładowe m. in. w „Polo” i „Runotexie”. Pełnił funkcję przewodniczącego Związku Młodzieży Demokratycznej w Kaliszu. Był akredytowanym dziennikarzem podczas I. Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” w Gdańsku-Oliwie – informacje prasowe zamieszczał w „Gazecie Zjazdowej”. Został internowany 7 stycznia 1982 r. Przetrzymywano go początkowo w Ośrodku Odosobnienia w Ostrowie Wielkopolskim, później w Głogowie. Do Kalisza wrócił 20 lutego 1982 r.
Goście, którzy 31 maja spotkali się z nimi w kaliskim Archiwum Państwowym, dowiedzieli się m. in. o tym, że to właśnie Maciej Pawlak jako pierwszy powiadomił Kalisz w „Gazecie Zjazdowej” o wystosowaniu apelu do ludzi pracy Europy Wschodniej podczas I Krajowego Zjazdu Delegatów
w Gdańsku-Oliwie. Miał za sobą zdany egzamin sędziowski i udzielał porad prawnych w Zarządzie Regionu w Kaliszu przy al. Wolności. Był inicjatorem powołania
w Kaliszu przy ul. Kazimierzowskiej Związku Młodzieży Demokratycznej.
Internowanie
7 stycznia 1982 r. Maciej Pawlak został internowany. Trafił najpierw na komendę MO w Kaliszu na ul. Jasną, później przewieziono go do Ośrodka Odosobnienia w Ostrowie Wielkopolskim. Następnego dnia nad ranem otrzymał ćwiartkę chleba i usłyszał słowa: „To wam gnoje do granicy wystarczy!” - Jaka granica?! O czym oni mówią?! Gdzie chcą nas wywieźć?!”. Różne myśli kłębiły mi się wówczas w głowie – wspominał podczas spotkania. Okazało się, że trafił do Głogowa. Dużym wsparciem dla osadzonych był ówczesny biskup poznański, który co jakiś czas przywoził nieco zaopatrzenia internowanym.
Maciej Pawlak wyszedł na wolność po podpisaniu zobowiązania, że wyjedzie z Polski wraz z rodziną. Był to tzw. bilet w jedną stronę. Mury Ośrodka opuścił 20 lutego 1982 r., trzymając w ręku kolorowy karton po proszku do prania OMO. - Czarna wołga nie dawała mi spokoju. Do października przyjeżdżali co tydzień pytając, kiedy w końcu wyjadę. Wsiadłem z rodziną w małego Fiata i odjechałem w kierunku Francji - mówił.
3 łóżka na 5 więźniów
Dla Jacka Jakubowskiego okres stanu wojennego to okres pierwszych dojrzałych decyzji w życiu. Był młodym chłopakiem, który dopiero co rozpoczął pracę w kaliskim „Hafcie”. Wcześniej, jako uczeń Technikum Mechanicznego, przemycał nielegalną prasę. Swoje ambicje realizował, działając jako wiceprzewodniczący Związku Młodzieży Demokratycznej w Kaliszu. Na tym polu współpracował właśnie z Maciejem Pawlakiem.
Był w trakcie kursu dla kierowców, który prowadził pewien pułkownik. Dość często dochodziło między nimi do spięć na linii politycznej. Być może na skutek tych nieporozumień Jacka Jakubowskiego wcielono wkrótce do karnej kompanii polowej. Poborowi przebywali na poligonie w okolicach Bolesławca i pracowali przy wyrębie lasu w okolicach Szklarskiej Poręby. Ciężkie warunki miały być swoistą resocjalizacją dla osób po „poprawczaku”, z wyrokami i o „niewłaściwych poglądach”.
Z wojska Jacek Jakubowski wyszedł w grudniu 1983 r. Wtedy nawiązał kontakt z Mariuszem Harendarzem z Kalisza, który studiował w Poznaniu i z Maciejem Frankiewiczem z poznańskiej „Solidarności Walczącej”. W 1985 r. za swoją działalność został osadzony na 4 miesiące w kaliskim więzieniu przy ul. Łódzkiej, gdzie na 5 osadzonych przypadały 3 łóżka.
Obaj prelegenci zgodnie przyznali, że szykany, których doświadczyli tylko ich wzmocniły wewnętrznie i utwierdziły w przekonaniu, że ówczesny system musi upaść. Najgorsza była jednak świadomość, że podczas stanu wojennego to Polacy strzelali do Polaków. Doszło do walki bratobójczej, podczas której udało się zdławić ruch liczący 10 mln członków.
Było to drugie spotkanie z cyklu „Gdy odwaga kosztowała”, nawiązującego nazwą do tytułu książki o. Stefana Dzierżka, który opisał swoją osobistą walkę z władzą komunistyczną. W drugiej połowie lat 70. klasztor o. Jezuitów służył wsparciem i był ostoją dla opozycji demokratycznej, członków Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, a w latach 80. azylem dla ludzi z kręgu „Solidarności”.
Ze szczegółową relacją z ostatniego spotkania można zapoznać się na stronie internetowej www.archiwum.kalisz.pl. Zdjęcia zamieszczono także na fejsbukowym profilu Archiwum Państwowego w Kaliszu.
Archiwum Państwowe w Kaliszu, red. MIK, fot. APK
Napisz komentarz
Komentarze