W największej imprezie biegowej w Kaliszu jak zwykle nie zabrakło wytrawnych biegaczy, jak i osób, dla których rekreacyjne truchtanie jest idealną formą aktywnego wypoczynku. Z 10-kilometrową trasą biegu głównego, wiodącą ulicami Kalisza, ze startem i metą przy teatrze, zmierzyło się w tym roku 1131 uczestników. To nowy frekwencyjny rekord „Ptolemeusza”. – Jest to bardzo ciężki bieg. Rozmawiałem z paroma osobami, które miały całkiem niezłe wyniki, a które starały się zrobić rekordy życiowe i wszyscy mówili, że po pierwszym okrążeniu odłożyli to do jakiegoś kolejnego biegu albo w Ostrowie, albo w Kole, bo tam są łatwe, proste trasy. W Kaliszu jest wymagająca, ale za to bardzo fajna i w kilku miejscach zawsze jest sporo kibiców, , którzy krzyczą, klaszczą i dopingują. Myślę, że to jest najważniejsze dla biegacza, kiedy czuje, zę ktoś docenia jego wysiłek – mówi nam Mariusz Kurzajczyk, dyrektor sportowy zawodów.
Na czele biegu głównego długo utrzymywała się skromna grupa trzech biegaczy. Wśród nich był Artur Kozłowski z Sieradza. I właśnie olimpijczyk z Rio został bohaterem zmagań, odrywając się od współtowarzyszy ucieczki na ostatnich 500 metrach. Na linię mety wbiegł w czasie 30 minut i 31 sekund. W ten sposób zanotował swój piąty triumf w kaliskiej imprezie.
W gronie pań zwyciężyła Ukrainka Valentina Kiliarska. Klasyfikację na najlepszą kaliszankę i najlepszego kaliszanina wygrali odpowiednio Anna Przyjazna i Rafał Mrowiński. Oboje są podopiecznymi Pawła Wiśniewskiego z UKS 12 Kalisz i zazwyczaj biegają na krótszych dystansach. Tym razem z powodzeniem, choć nie bez przeszkód, zmierzyli się z dłuższą trasą. – Do półmetku wszystko szło ok. Niestety zaraz po piątym kilometrze złapała mnie straszna kolka, przez półtorej minuty leżałem, podpierał się o płot. Dopiero potem kontynuowałem bieg. Wyglądało to dramatycznie w pewnym momencie. Dobrze jednak, że udało mi się podnieść i ukończyć zawody. Czas absolutnie mnie nie zadowala, ale cieszę się, że zostałem najlepszym kaliszaninem – opowiadał nam po biegu Rafał Mrowiński.
Wzorem lat ubiegłych prowadzone były też klasyfikacje dodatkowe – służb mundurowych (policji, straży miejskiej, służby więziennej) oraz KTS Supermaraton. Tę ostatnią, klubową, zdominowali Izabela Wierzchowska i Mateusz Łańduch. Głównym zmaganiom tradycyjnie towarzyszyły biegi młodzieżowe. Indywidualnie (a nie sztafetowo jak w poprzednich latach), na dystansach od 500 do 1500 metrów, ścigali się uczniowie szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Do tej rywalizacji przystąpiło ponad 800 osób. Po nich na trasę wybiegły dzielne przedszkolaki. – Myślę, że wszyscy ci, którzy brali udział w zawodach, powinni być zadowoleni z przebiegu imprezy, jak i miejsc, które osiągnęli. Ten Mały Ptolemeusz traktujemy jako bieg, w którym wygrywają wszyscy. Po prostu liczy się start – oznajmił nam Mirosław Dębowski, wiceprzewodniczący Kaliskiego Szkolnego Związku Sportowego, który to związek przeprowadził zmagania dla dzieci i młodzieży.
Uczestnicy 36. Biegu Ptolemeusza otrzymali pamiątkowe medale, m.in. z rąk wicemistrzyni olimpijskiej Marty Walczykiewicz. Najlepsi w poszczególnych kategoriach mogli też liczyć na puchary i nagrody. Głównym sponsorem imprezy była firma Nestle, a organizatorem Miasto Kalisz i OSRiR.
Michał Sobczak
***
wyniki biegu głównego -
wyniki biegów młodzieżowych -
Napisz komentarz
Komentarze