W nocy z czwartku na piątek żywioł pozostawił bez prądu blisko 170 tys. odbiorców. Dzięki wytrwałej pracy ekip monterskich udało się zredukować tę liczbę wpierw do 11 tys. w sobotę rano, a następnie do 1,5 tys. w niedzielny poranek.
Przez trzy dni w terenie pracowało od 70 do prawie 130 ekip. Według wstępnych szacunków oprócz blisko 6 tys. stacji transformatorowych, naprawić musieli 200 słupów i 2500 odcinków zerwanych przewodów. Energa Operator, oprócz zespołów pogotowia energetycznego, zaangażowała też w walkę ze skutkami wichur pracowników spółek zależnych, otwarte zostały ponadto specjalne numery telefoniczne, dzięki którym odbiorcy mogli zgłaszać problemy na liniach niskiego napięcia. - Przetrwaliśmy kolejny atak żywiołu. Na szczęście tym razem okazał się mniej dotkliwy dla naszego obszaru dystrybucji, choć wciąż wielu klientów cierpieć musiało brak dostępu do energii elektrycznej. Widać jednak, że wyciągamy wnioski z kolejnych katastrof pogodowych, a nasi pracownicy nabywają doświadczenia, które już teraz zaprocentowało, a w przyszłości przyniesie jeszcze więcej korzyści. Chciałbym podziękować wszystkim naszym ekipom monterskim za oddanie i ciężką pracę, a odbiorcom za cierpliwość i zrozumienie, że staramy się im pomóc najszybciej, jak tylko to możliwe – podsumowuje Daniel Obajtek, prezes zarządu Energa SA.
Energa Operator podkreśla, że mogą wystąpić jeszcze miejscowe braki zasilania na liniach niskiego napięcia, niekoniecznie przy tym związane z niedawnym orkanem. W takich przypadkach prosi o ich zgłaszanie pod numerem infolinii 801 404 404 bądź za pośrednictwem internetowego formularza na swojej stronie.
RED, fot. Energa Operator
Napisz komentarz
Komentarze