Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kilkudziesięcioletnie elementy, przebite numery seryjne. Filharmonia chciała kupić fortepian, odkryła przestępstwo?

Samochód złożony z różnych, nieoryginalnych części nie dziwi, ale kosztujący kilkaset tysięcy fortepian może. A jednak proceder fałszerstwa instrumentów jest tajemnicą poliszynela w muzycznym świecie. Kaliska Filharmonia chciała kupić fortepian. Ogłosiła przetarg, do którego zgłosiła się jedna, zlokalizowana w naszym mieście firma. Kiedy fachowcy zaczęli oglądać dostarczony instrument znanego producenta, uznali, że jest on starszy o kilkadziesiąt lat niż gwarantował renowator, ale i złożony z wielu nieoryginalnych części, z poprzebijanymi numerami fabrycznymi. Sprawą zajmuje się prokuratura, a właściciel firmy M. nie znalazł dziś czasu, by odnieść się do tych bardzo poważnych zarzutów.
Kilkudziesięcioletnie elementy, przebite numery seryjne. Filharmonia chciała kupić fortepian, odkryła przestępstwo?

Filharmonia wybrała fortepian firmy Steinway. Na takim instrumencie chce grać większość muzyków, co często zastrzega sobie w kontraktach. Instytucja na jego zakup otrzymała pieniądze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz z miejskiej kasy – w sumie 400 tysięcy złotych. Kwota zbyt mała na zakup nowego, którego ceny dochodzą do ponad 700 tysięcy złotych, dlatego postanowiła kupić używany, co też jest częstą praktyką. Było jedno zastrzeżenie – miał być zbudowany maksymalnie w 2000 roku.

Jeszcze przed ogłoszeniem przetargu do dyrektora Adama Klocka zgłosił się właściciel jednej z większych firm renowacyjnych w Kaliszu z informacją, że posiada taki instrument – z roku 2001, po renowacji lakieru zewnętrznego i mechanizmu młoteczkowego. Specjaliści z Filharmonii pojechali obejrzeć Steinwaya, który na pierwszy rzut oka wydawał się dobry. I w przystępnej cenie. Placówkę obowiązują procedury, dlatego kaliska firma małżeństwa M. została zaproszona do przetargu, w którym przedstawiono szczegółową specyfikację. Jak się okazało była jedynym oferentem, który wystartował w przetargu, a małżeństwo M. zapewniało, że instrument spełnia wszystkie stawiane przez instytucję warunki.

Nieoryginalne części, niechlujne wykonanie

Z braku konkurencji firma wygrała. Kiedy dostarczyła instrument specjaliści z Filharmonii przeżyli szok. – Dolna część strojnicy fortepianu – płyta drewniana, klejona z kilku warstw drewna, w których zakotwiczone są kołki, na które naciągnięte są struny, będąca kluczowym elementem fortepianu odpowiedzialnym za trzymanie stroju – została podklejona cienką warstwą formylu, której w oryginalnej strojnicy nie ma i na dodatek widać niechlujne wykonanie przewierceń otworów na kołki stroikowe – wyjaśnia Adam Klocek. – Oznaczało to, że przyklejenie nowej warstwy było próbą zamaskowania czegoś. Nasze obawy się potwierdziły. Strojnica została wymieniona na nową, z nieoryginalnego materiału.

Nieoryginalna, zdaniem Adama Klocka, strojnica

Oryginalna strojnica jest opatentowana. Wytrzymuje, przy ekstremalnie używanym instrumencie koncertowym, nawet 40 lat bez wymiany. Jej zamiana sprawia, że instrument nie ma prawa być markowany nazwiskiem Steinway. Bez patentu fortepian przestał spełniać wytyczne specyfikacji stworzonej przez Filharmonię Kaliską. Jednak to dopiero początek odkryć, jakich dokonano. Podejrzenia związane ze strojnicą spowodowały, że placówka poprosiła o pomoc zagranicznego fachowca. - Po obejrzeniu fortepianu stwierdził, że nieoryginalna jest klapa instrumentu. Tę zrobiono z płyty MDF dziesięć razy tańszej niż wymagana płyta stolarska. Frez zewnętrzny klapy był nieoryginalny, co zostało stwierdzone ponad wszelką wątpliwość. Nieoryginalne są nogi, które najprawdopodobniej wykonała firma rzemieślnicza z Kalisza i cechą, która była istotna to nieposiadanie oryginalnych numerów fabrycznych – wymienia Adam Klocek. - Nieoryginalny był pulpit, a spodnia konstrukcja fortepianu została pomalowana na czarno zamiast wykończenia naturalnego drewna, które stosuje Steinway. Dwa klocki ograniczające klawiaturę okazały się konstrukcji starszej, niż z modelu z 2001. Na ramie żeliwnej nie było napisu „Made in Germany, Hamburg”, który występuje na oryginalnych modelach z lat dwutysięcznych, zatem rama jest znacznie starsza – wskazuje dyrektor.

Jest też sporo mniejszych – okucia, szpilki i korektor brzmienia, który okazał się dużo starszy niż miał być. Do tego pomalowano go w sposób nie tylko niestosowany przez niemieckiego producenta, ale według dyrektora partacko, ręcznie. – Dlatego zadajemy sobie pytanie, co musiałoby się stać z instrumentem z 2001, który jak udało mi się dowiedzieć w fabryce, był sprzedany osobie prywatnej osobie z Niemiec, aby tyle elementów było w nim wymienionych i to niezgodnie z podaną datą? Ktoś się zapytał, czy on wpadł pod tramwaj – żartuje dyrektor.

Został „odmłodzony” o 40 lat?

Zdaniem eksperta wszystko, co można było z tego fortepianu wykręcić wymieniono i egzemplarz, który kaliska firma chciała sprzedać naszym filharmonikom nie ma nic wspólnego z tym wyprodukowanym w 2001 roku. - I teraz dochodzimy do najbardziej sensacyjnego odkrycia i podejrzenia popełnienia przestępstwa w postaci fałszerstwa - mówi Adam Klocek. – Na wykonanym przez nas zdjęciu wewnętrznego boku obudowy widać stary numer seryjny, niechlujnie zeszlifowany i zastąpiony nowo i na dodatek nierówno nabitym numerem seryjnym, który ma udawać rok produkcji 2001. Jesteśmy niemal pewni, że stary rok to 3561, czyli wskazuje na rok produkcji 1957. Fortepian został odmłodzony niemal o 40 lat.

Podkreślone kontury starego numeru seryjnego

„Mamy do czynienia ze zorganizowanym procederem”

Pikanterii sprawie, jak podkreśla Klocek, dodają działania ekspertów. Filharmonia, żeby upewnić się w swoich podejrzeniach, poprosiła o wydanie opinii eksperta sądowego z Poznania. W pierwszej rozmowie, w której nie padła nazwa firmy renowacyjnej ani instrumentu, wyraził taką chęć. Dzień po rozmowie z Jolantą Przepiórką z Filharmonii Kaliskiej oddzwonił i poinformował, że rozmawiał z właścicielem firmy M. i ten zapewnia, że to fortepian najwyższej jakości. Stwierdził tak, nie widząc go. – Powiązania środowiska są olbrzymie – mówi Adam Klocek. – Drugi pikantny element to odpowiedź właściciela firmy M. o wymianę strojnicy. Przyznał, że była zrobiona, ale jest wykonana z oryginalnego elementu i nawet z własnej inicjatywy przesłał do nas ekspertyzę wydaną przez biegłego sądowego z Berlina, emerytowanego pracownika firmy Steinway, który współpracuje z kaliską firmą. Ekspertyza miała na celu potwierdzenie konieczności wymiany strojnicy i uspokojenie nas. Mamy do czynienia ze zorganizowanym procederem, w którym bierze udział wielu znawców, także z branży fortepianmistrzowskiej – mówi z rozżaleniem Adam Klocek, który dodaje, że nie lubi i nie godzi się na nieuczciwość i takie zachowania powinny być piętnowane. – Najsmutniejsze jest to, że po rozpoczęciu naszego śledztwa, przeprowadziłem wiele rozmów i okazuje się, że o przekręcaniu numerów i odmładzaniu fortepianów przez tę firmę wie całe środowisko. Jest zmowa milczenia, być może strach.  

Co na to właściciel?

Filharmonia powiadomiła o możliwości popełnienia przestępstwa policję i prokuraturę. Instrument został zabezpieczony i jest dowodem w domniemanym przestępstwie. Co na te poważne oskarżenia sami właściciele kaliskiej firmy? Kiedy dziś odwiedziliśmy jej siedzibę jedna z pracownic powiedziała, że szef za moment przyjdzie. Po chwili pojawił się mężczyzna, który zapewnił, że nie jest M. i zaprasza we wtorek. Czy wtedy właściciel będzie potrafił wytłumaczyć, skąd tyle zabytkowych części w całkiem nowym instrumencie?

AW, zdjęcia autor, Filharmonia Kaliska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 17°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama