Afera w skalmierzyckim urzędzie wybuchła pod koniec ubiegłego roku. Według zdecydowanej większości pracowników, pani burmistrz zarzucała im romanse, wytykała kobietom, że malują usta i farbują włosy, twierdziła, że „się nie szanują”. Podczas październikowego spotkania z pracownikami, które przelało czarę goryczy, miała porównać urząd do domu publicznego. Urzędnicy twierdzili, że padały takie stwierdzenia jak: „Samiec to samiec, ale kobieta będzie przeze mnie gnębiona, to kobieta będzie zwolniona” czy „Już były takie przypadki w urzędzie, że kobiety się nie szanowały i pracę straciły, że były z tego nawet dzieci… Jak się komuś nie podoba atmosfera pracy w urzędzie, można się zwolnić, czekam na wypowiedzenie jutro”. Burmistrz miała również zaproponować wprowadzenie przysięgi dla nowych pracowników, że nie będą mieli romansu (więcej o tej sprawie pisaliśmy TUTAJ).
List w tej sprawie otrzymała Państwowa Inspekcja Pracy, która po kontroli w Urzędzie powiadomiła ostrowską prokuraturę. W trakcie śledztwa przesłuchano kilkudziesięciu obecnych i byłych pracowników Urzędu Miasta i Gminy w Nowych Skalmierzycach oraz przeanalizowano dokumenty zebrane przez PIP. Według śledczych, materiał dowodowy pozwolił na postawienie zarzutów i skierowanie sprawy do sądu. – Zarzuty, jakie usłyszała burmistrz dotyczą złośliwego naruszania praw pracowniczych w latach 2013 – 2016 – mówi Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. - Mając na względzie charakter zarzutów i to, że nękanie dotyczyło życia prywatnego, brak jest szczegółowego opisu zachowań, które pozwoliły na skierowanie sprawy do sądu.
Burmistrz Nowych Skalmierzyc, w toku postępowania przygotowawczego była przesłuchiwana w charakterze podejrzanej. Przy pierwszym odmówiła wyjaśnień. W czasie drugiego złożyła obszerne wyjaśnienia i nie przyznała się do winy. Za mobbing grozi jej do 2 lat pozbawienia wolności.
AW, mik, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze