Kontrola NIK w Kaliszu wypadła pozytywnie. Pod uwagę brano kilka aspektów działalności Powiatowego Lekarza Weterynarii oraz samego Inspektoratu pod kątem zatrudniania lekarzy weterynarii niezbędnych do wykonywania prac kontrolnych w ubojniach. Pod lupe wzięto lata 2012 i 2013. - Zdaniem NIK, rozdzielenie zadań pomiędzy pracowników Inspektoratu przy realizacji zadań związanych z wyznaczaniem urzędowych lekarzy weterynarii może być przykładem dobrej praktyki, która zapobiega ewentualnemu powstawaniu zjawisk korupcjogennych i sprzyja rzetelnemu ocenianiu wniosków. W okresie objętym kontrolą w Inspektoracie zatrudnionych było 19 pracowników, z czego 9 (47,4%) w 2012 r., a 11 (57,9%) w 2013 r. – informuje Magdalena Czerniak – Kowalska z Wydziału Prasowego NIK. – Powiatowy Lekarz analizowała potrzeby w zakresie zatrudniania lekarzy weterynarii. Wnioski wraz z kompletem wymaganej dokumentacji potwierdzające wykształcenie i posiadane kwalifikacje przyjmowane były na stanowisku referent-sekretarz. Pracę poszczególnych lekarzy nadzorowały wyznaczone do tego zespoły.
W kontrolowanym okresie Inspektorat nadzorował działalność odpowiednio 239 i 265 zakładów. To ubojnie, miejsca rozbioru przetwórstwa zwierząt, chłodnie, zakłady przetwórstwa mleka, ryb, uboju i przetwórstwa drobiu. Inspektorat trzymał w tym okresie pieczę odpowiednio nad 142 i 156 podmiotami prowadzących sprzedaż bezpośrednią, a także zakładami pakowania jaj. Zatrudnienie odpowiedniej – przepisowej – ilości lekarzy i techników weterynarii pozwoliło na regularne badane przetwarzanego mięsa oraz samych ubojni pod kątem przestrzegania czystości produkcji. Nieprawidłowości, które znalazła Najwyższa Izba Kontroli dotyczą ogłoszeń o pracy. - W procedurach oraz w ogłoszeniach o prowadzonych naborach nie wskazywano konkretnych miejsc realizacji zadania (np. rzeźni, miejsc gromadzenia, skupu, sprzedaży zwierząt, targowisk, wystaw, pokazów), o które mógł aplikować lekarz lub technik weterynarii – wyjaśnia Magdalena Czerniak – Kowalska.
Na tle innych Powiatowych Inspektoratów Weterynarii, które w Wielkopolsce skontrolowała Najwyższa Izba Kontroli, kaliski jest wzorcowym. W pozostałych, m.in. w Słupcy, gdzie kontrola wypadła najgorzej, uchybienia dotyczyły przede wszystkim braku odpowiedniej ilości lekarzy badających mięso czy zbyt krótkiego czasu jego kontroli. A to już krótka droga do np. dopuszczenia na rynek mięsa z włośnicą -chorobą, która prowadzi do zapalenia mięśnia sercowego czy mózgu.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze