Tragedia rozegrała się w mieszkaniu przy ul. Serbinowskiej. Zwłoki leżącego na podłodze Waldemara W. znalazła jego matka. Pani Anna przychodziła do syna regularnie. Przynosiła mu ciepłe posiłku. - Zastałam jego już leżącego, był przykryty wszystkimi szmatami, pościel, wszystko było na nim i ja wtedy tylko tego, co z nim pomieszkiwał, Damiana, nogą zaczęłam kopać, bo on spał koło syna, na podłodze. Jak można położyć się przy denacie – zastanawia się Anna, matka Waldemara W., który zmarł w wyniku pobicia.
Bili pięściami, kopali, okładali drewnianym przedmiotem
W mieszkaniu Waldemara W. od dłuższego czasu pomieszkiwał Damian Z. – jeden z oskarżonych. Feralnego dnia z wizytą do niego przyszli też pozostali oskarżeni. Pili alkohol. Biesiada zakończyła się kłótnią. Gospodarz miał pretensje do współlokatora, że zbyt długo u niego mieszka, ale też m.in. do Jacka P. o przyprowadzenie ze sobą Marka. P. Goście pobili gospodarza. - Zadawali pokrzywdzonemu ciosy pięściami, kopali po tułowiu i kopali w okolicę głowy. Jacek P., który był najbrutalniejszy, zadał mu około trzech ciosów drewnianym przedmiotem z napisem „18 lat Agnieszki”, a Ewa K. raz go kopnęła w nieustalone miejsce – czytał uzasadnienie wyroku sędzia Marek Bajger. - W wyniku pobicia Waldemar W. doznał obrażeń ciała w postaci obrzęku dużego stopnia i zaczerwienienia twarzy, obrzęku dużego stopnia powłok czaszki w okolicy potylicznej lewej, zasinień wokół oczu i na twarzy, głównie po stronie lewej, zasinienia skóry barku lewego, rozległego zasinienia okolicy czołowej lewej z wylewem krwawym w powłokach głowy.
Jacek P. usłyszał wyrok 3 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności, Ewa K. - 1 roku i 6 miesięcy więzienia
Rzucił telewizorem i zabił
Obrażenia były ciężkie, ale według biegłych nie były bezpośrednią przyczyną śmierci. Dlatego Jacek P. usłyszał wyrok 3 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności, Damian Z. 2 lat więzienia, a Ewę K. sąd skazał na 1 rok i 6 miesięcy. Wszyscy muszą zapłacić po 5 tysięcy złotych nawiązki na rzecz fundacji opiekującej się ofiarami przestępstw.
Bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność oddechowa. Doszło do niej po tym, jak Marek P. rzucił na leżącego na podłodze Waldemara W. ponad 24-kilogramowy telewizor. - Bez żadnych wątpliwości można stwierdzić, że osobą, która spowodowała skutek w postaci śmierci Waldemara W. był Marek P. – uzasadniał Marek Bajger. - A zatem jemu należy przypisać udział w pobiciu, którego następstwem jest śmierć człowieka, jak również użycie niebezpiecznego przedmiotu, jak również spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, których następstwem była śmierć człowieka.
Marek P., bezpośredni sprawca śmierci, ma spędzić 8 lat za kratkami
Matka zabitego: To nie jest sprawiedliwe
Dlatego 29-latek został skazany na 8 lat więzienia. Musi też zapłacić matce Waldemara W. 12 tysięcy złotych nawiązki. Kobieta po ogłoszeniu wyroku powiedziała, że nie rozumie, dlaczego oprawcy jej syna dostali tak łagodne kary, ale nie ma siły walczyć o wyższe. - To nie jest sprawiedliwe. Ja widziałam w TV, jak gospodarz za pobicie psa dostał wyższy wyrok aniżeli tutaj. Tutaj zabity człowiek, zamordowany, to nie jest zabicie. To jest morderstwo – powiedziała Anna W. - Miałam tylko jednego syna i teraz nie mam nic. Nie mam nikogo. Ani ja, ani on nie miał nikogo. Tylko my mieli siebie. Ja mam 82 lata, nawet jak umrę nie będzie miał mnie kto pochować, bo syna nie ma.
Wyrok nie jest prawomocny.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze