Najpierw była cenną studnią. Później mniej ciekawą rząpią. A na koniec dziurellą szpecącą serce miasta, na którą nie ma pomysłu. Był nawet moment, w którym można było stwierdzić, że poprzednie władze miasta tak bardzo przyzwyczaiły się do krateru, że zostawiły go na pastwę losu, a raczej chwastów. Słowa krytyki i brak zachwytu mieszkańców sprawiły, że w końcu bujną roślinność przycięto, a dziurę ogrodzono.
Teraz i jedno i drugie ma tymczasowo zniknąć. Czy osławiona dziurella ponownie ukaże się oczom kaliszan i turystów? To zależy od koncepcji, jakie zostaną nadesłane na konkurs, który zapowiadał już w kampanii Krystian Kinastowski. Rozmowy, by taki ruszył, trwają z poznańskim oddziałem SARP. Kiedy tylko zaczną wpływać propozycje architektów będzie wiadomo czy jest pomysł na wyeksponowanie studni tak, by stała się ozdobą placu ratuszowego, a nie tak jak od dwóch lat psuła jego wizerunek. - Będzie zabezpieczona, natomiast czy to będziemy eksponować i ewentualnie w jaki sposób, czy zrezygnujemy z ekspozycji będzie wynikiem ustaleń, które będą poczynione z konserwatorem zabytków. Na chwilę obecną jest to zabytek i nie można tego zasypać.
Zanim rząpie odkopano przez kilkadziesiąt lat w tym miejscu miasto zdobił kwietny dywan zmieniający kolory wraz z porami roku. W poprzedniej kadencji Grzegorz Sapiński postanowił, że klomb zniknie.
MS, AW, fot. MS
Napisz komentarz
Komentarze