Najczęściej organizacje pozarządowe głos zabierają na forach dyskusyjnych lub w trakcie organizowanych przez siebie debat. Ten jest słyszalny, ale raczej nieoficjalny. Czy zmieni to możliwość zabierania przez przedstawicieli NGO-sów głosu na obradach? – Regulamin przewiduje, że w czasie każdej z sesji głos będą mogły zabrać trzy osoby – przedstawiciele trzech organizacji. I takie wystąpienie będzie trwać 5 minut. Nie będzie później też dyskusji, ale będziemy mieli zasygnalizowane tematy – wyjaśnia Janusz Pęcherz, przewodniczący Rady Miasta Kalisza.
- Zobaczymy jak to będzie wyglądać, ale wydaje mi się, że to jest zmiana kosmetyczna – stwierdza Kalina Michocka z Kaliskiej Inicjatywy Miejskiej.
Dlaczego? Wszystko rozbija się o brak dyskusji na przedstawiane przez nich tematy oraz moment w obradach, kiedy NGO-sy będą mogły złożyć swoje wnioski. Ten będą mieli na końcu obrad – po głosowaniach i interpelacjach radnych. - W tym czasie wielu radnych nie ma już na sesji. Praktycznie mało kto jest w stanie utrzymać uwagę i koncentrację. Jeżeli tej dyskusji po naszym głosie nie będzie, to tak naprawdę mamy możliwość powiedzenia czegoś i koniec – tłumaczy swoje sceptyczne podejście Kalina Michocka. - Jeżeli to faktycznie wpłynie, że nas głos będzie bardziej słyszalny, jeżeli radni faktycznie poczują się zainspirowani sprawami, które według nas są ważne, to wspaniale. Pożyjemy, zobaczymy. Natomiast nie jest to dla mnie żaden zapis, który wprost jakoś bezpośrednio sprawi, że będziemy mogli łatwiej realizować nasze postulaty, że będziemy mogli głośniej mówić o ważnych dla nas sprawach.
Czy radni wytrwają do momentu kiedy na sesji głos będą zabierać mieszkańcy zaangażowani w życie społeczne i samorządowe? I czy głos ludu będzie słyszalny? Przedstawiciele NGO-sów zapowiadają, że z przyznanych im praw będą korzystać. Wszystko wyjdzie w praniu.
Pomysłodawcą tej zmiany - tzw. Punktu Obywatelskiego jest Eskan Darwich, radny Koalicji Obywatelskiej.
AW, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze