Niebezpieczne odpady przywieziono do Kalisza w 2013 roku. Ich właściciel zniknął i pozostawił z problemem miasto. Dwa lata później samorząd zabezpieczył na ich usunięcie 3 miliony złotych, ale jak na razie pieniądze te nie zostały wykorzystane. Przede wszystkim dlatego, że jest ich za mało. Żeby wywieźć 3 tysiące ton chemikaliów potrzeba ponad 10 milionów złotych. - Walczymy o datację, ponieważ ona zabezpieczy interesy mieszkańców miasta, również te finansowe. Nic na razie nie wskazuje na to, abyśmy jej nie uzyskali, aczkolwiek ostateczną decyzje podejmie zarząd Funduszu – wyjaśnia Jan Kłysz, naczelnik Wydziału Środowiska, Rolnictwa i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Kalisza.
W ostatnich tygodniach Jan Kłysz kilka razy był w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, by rozmawiać o możliwościach sfinansowania operacji usunięcia odpadów. Teraz miasto przygotowuje pisemne wyjaśnienia dla Funduszu. - One dotyczą kwestii własności odpadów, sposobów ich pozyskania, kwestii związanej z wyborem metodologii likwidacji usunięcia tych odpadów z nieruchomości – dodaje naczelnik.
Wyjaśnienia do Funduszu zostaną dostarczone jeszcze w tym tygodniu.
Samorządów borykających się z podobnym jak Kalisz problemem przybywa. Na przykładzie Szczypiorna NFOŚiGW przygotowuje sposób działania, który będzie wykorzystywał przy wnioskach składanych przez inne miasta.
AW, zdjęcie autor
Napisz komentarz
Komentarze