Samorządy szacują straty. W zależności od miasta – ich wielkości, liczby uczniów czy infrastruktury - koszty związane z reformą edukacji są różne. Najczęściej wielomilionowe. - Poznań oszacował je na 16 milionów złotych - podaje przykład Marcin Małecki, radny Koalicji Obywatelskiej w Kaliszu. - Za taką kwotę są w stanie zrobić trzy pełnowydziałowe przedszkola, dwie porządne sale gimnastyczne, zmodernizować kilkadziesiąt boisk piłkarskich i zrobić około 160 placów zabaw gier przy szkołach.
Prezydent Kalisza przyznaje, że reforma edukacji pochłania środki, które można wykorzystać inaczej. W naszym mieście powstały trzy nowe szkoły podstawowe, a ze względu na konieczność zwiększenia liczby sal w SP 16 musi też zostać przeniesiony MDK. Według planów od września będzie mieć siedzibę przy ul. Teatralnej, w budynku dawnego gimnazjum, ale ten trzeba dostosować do potrzeb organizowanych przez placówkę zajęć. A to są miliony złotych. - Niestety jest tak, że te koszty później spadają na samorząd - przyznaje Krystian Kinastowski. - Odbywa się to później kosztem mieszkańców, bo wiadomo, że pieniędzy na inwestcyje jest mniej, pieniędzy na programy społeczne jest mniej i każda taka regulacja powoduje, że ten samorząd zaczyna się dusić.
Część samorządów występowała już do ministerstwa edukacji o zwrot kosztów. Najczęściej otrzymywały niewielki procent poniesionych nakładów. - Najwięcej pochłaniają odprawy dla nauczycieli, ale też te koszty są najtrudniejsze do udowodnienia przed sądem - dodaje radny Marcin Małecki. - Łódź oszacowała to na 2 miliony 300 tysięcy, zwrotów dostała na kwotę 600 tysięcy. Rzeszów pełnych kosztów z modernizacją szkół i pieniędzy dla nauczycieli poniósł 7 milionów. Dostał 500 tysięcy zwrotu.
Dlatego teraz samorządy zapowiadają pozew zbiorowy przeciwko Ministerstwu Edukacji Narodowej. Będzie dotyczyć tylko i wyłącznie wydatków, jakie poniosły samorządy w związku z reformą edukacji. Włodarze miast zaznaczają, że obecnie podawane kwoty to dopiero szacunkowy bilans i za kilka miesięcy mogą być wyższe. A jak sytuacja wygląda w Kaliszu? - pytają członkowie Koalicji Obywatelskiej.
Kosztów jeszcze nie podliczono, a sąd to ostateczność. - Powinniśmy szukać raczej rozwiązań polubownych - przekonuje Krystian Kinastowski. - Natomiast jeśli się okaże, że jest taka możliwość to ja miasta na szwank nie narażę i jeśli będzie możliwość odzyskania tych pieniędzy to będziemy próbować.
Pozew zbiorowy zapowiedziała część samorządów zrzeszonych w Związku Miast Polskich. Dołączyć chcą także te z Unii Metropolii Polskich oraz takie, które nie należą do żadnego ze stowarzyszeń.
AW, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze