Do tej pory w kaliskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym obowiązywała i obowiązuje procedura „triage”, czyli segregacja pacjentów w zależności od stopnia obrażeń i ich stanu zdrowia. Zgodnie z tą zasadą wyróżnia się 5 grup związanych z określonym maksymalnym czasem oczekiwania na pierwszy kontakt z lekarzem, co wizualnie określa się przyporządkowaniem w dokumentacji medycznej każdemu pacjentowi odpowiedniego koloru (kodu):
czerwony – pomoc natychmiastowa (bez oczekiwania na lekarza);
pomarańczowy – pomoc bardzo pilna (czas oczekiwania na badanie przez lekarza do 10 minut);
żółty – pomoc pilna (czas oczekiwania na badanie przez lekarza do 60 minut);
zielony – pomoc odroczona (czas oczekiwania na badanie przez lekarza do 4 godz.);
niebieski – pacjent odroczony (czas oczekiwania na badanie przez lekarza do 8 godz.).
Kaliski szpital, by usprawnić działanie SOR-u i zapewnić pacjentom większe bezpieczeństwo wprowadził tzw. retriage w przypadkach pacjentów oznaczonych kodem zielonym. - Takie rozwiązanie będzie obowiązywać z mocy ustawy za dwa lata, my wprowadzamy je, dla dobra pacjenta już teraz. Polega to na tym, że pacjent, u którego nie ma stanu zagrożenia życia i jego czas oczekiwania określony został do 4 h (kolor zielony), po dwóch godzinach musi być obowiązkowo ponownie poddany ocenie TRIAGE (RETRIAGE), żeby mieć pewność, że w toku oczekiwania nie pogorszy się w taki sposób, że tej pomocy będzie wymagać natychmiast – wyjaśnia nam Paweł Gawroński, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Ludwika Perzyny w Kaliszu. – Retriage funkcjonuje na świecie. Przeprowadza go osoba, której rolą jest tylko ponowne sprawdzenie, czy stan pacjentów się nie pogorszył. Bo to się zdarza – mówi dla Gazety Prawnej minister Łukasz Szumowski. I zapowiada, że szpitale, które takie rozwiązanie wprowadzą, będą premiowane.
Wg danych za 2018 rok, w SOR w Kaliszu przyjętych było ok. 33.000 pacjentów, z czego tylko niecałe 11.000 było w stanie na tyle poważnym, że zostali przekazani do leczenia w innych oddziałach. Ponad 22 tys. pacjentów po udzieleniu pomocy w SOR zostało bez hospitalizacji odesłanych do domu. - Nie oznacza to oczywiście, że 22 tysiące pacjentów nie powinno się w SOR znaleźć, bo na przykład ze złamaną ręką czy raną po zszyciu pacjent musi trafić do SOR, bo nikt inny mu pomocy nie udzieli, ale wiemy o tym nie od dziś, że bardzo duża grupa pacjentów nie powinna do SOR trafić – dodaje Paweł Gawroński.
Do SOR powinien trafić pacjent w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, któremu nie da się udzielić pomocy w ramach POZ lub poradni specjalistycznej.
Podczas dyżuru na kaliskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pomoc świadczy 2 chirurgów, 2 internistów, a na części dziecięcej pediatra oraz chirurg dziecięcy.
Szpital planuje rozpocząć kampanię edukacyjno-informacyjną dla pacjentów oraz lekarzy POZ, by budować świadomość mieszkańców w tym zakresie. Bardzo dobre działania w tym temacie podjęła Śląska Izba Lekarska. Kilka tygodni temu rozpoczęła kampanię pod hasłem "SOR(RY), TU RATUJE SIĘ ŻYCIE!”.
AG, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze