Dzisiejsze uroczyste otwarcie filii Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego w Kaliszu to zwieńczenie blisko 8-letnich starań wielu środowisk. Wszystko zaczęło się jednak od kaliskich Amazonek. - Kiedy ja zachorowałam, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w tak dużym mieście jak Kalisz, drugim po Poznaniu mieście w Wielkopolsce, nie ma możliwości leczenia pacjentów onkologicznych. To nie dawało mi spokoju, także pierwszy zorganizowany kaliski Marsz Życia i Nadziei przebiegał pod hasłem „Onkologia dla Kalisza” – wspomina Barbara Wrzesińska, prezes Kaliskiego Klubu „Amazonki” w Kaliszu i wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej.
Był to rok 2006 . Wtedy amazonki przekazały apel prezydentowi Kalisza, by ten zwrócił się do marszałka kaliskie centrum onkologiczne. Ojców tego sukcesu jest jednak wielu i nie sposób wszystkich wymienić. - Trzeba pamiętać śp. Kazimierza Kościelnego, który był wtedy w zarządzie województwa, ale w zarządzie byli także nie-kaliszanie, np. pan Czerwiński, który na komisji w Poznaniu optował za tym, że w Kaliszu powinno takie centrum powstać. Później do tego działania przyłączali się inni, bo jak jest dobry pomysł, to wiele osób go promuje. Nie sposób wszystkich wymienić, bo można kogoś pominąć. Najważniejsze, że ten pomysł trafił na podatny grunt, i że wszyscy byli za tym, by takie centrum powstało – mówi Janusz Pęcherz, prezydent Kalisza.
Pierwsi pacjenci w kaliskiej radioterapii najprawdopodobniej będą przyjmowani wraz z początkiem nowego roku. Już od grudnia br. ma zostać uruchomione poradnictwo onkologiczne. - Nie da się tak zrobić, żeby w ciągu jednego dnia otworzyć wszystko. Zamierzamy najpierw ruszyć z poradnictwem onkologicznym. Zgłosiłem w NFZ zamiar świadczenia porad onkologicznych od grudnia tego roku i będziemy powoli te świadczenia rozbudowywać. To jest duży ośrodek. Możemy działać w zakresie poradnictwa, profilaktyki, diagnostyki, leczenia radioterapeutycznego i to będzie następowało, rozwijało w ciągu następnych miesięcy – tłumaczy prof. Julian Malicki dyrektor Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu.
Na przeszkodzie do pełnego działania ośrodka stanęło niestety… Ministerstwo Zdrowia, które niespodziewanie wstrzymało pieniądze na zakup akceleratorów w całej Polsce. To urządzenie warte blisko 10 mln złotych służy do napromieniania. Kaliski ośrodek powinien mieć dwie takie maszyny. Jedną już ma - pochodzi z Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego w Poznaniu, ale bez drugiego akceleratora funkcjonowanie ośrodka może być utrudnione. - Mam nadzieję, że z początkiem przyszłego roku ministerstwo będzie miało już nowe pieniądze i w tym zakresie uda się uzyskać to wsparcie. Jeśli nie, to będziemy szukali innego finansowania, własnego, chociaż wolałbym dostać 10 mln od ministra niż szukać go we własnym budżecie, bo to będzie się odbywało kosztem jakiegoś innego wydatku – przyznaje Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego.
Najszybszym rozwiązaniem tej sytuacji byłoby uznanie przez NFZ, że do czasu zakupu nowego akceleratora, kaliska radioterapia korzystałaby z jednego, a w razie awarii niestety pacjenci musieliby jechać do Poznania. Kaliski Oddział Radioterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii kosztował około 30 milionów złotych. Blisko 80% tej kwoty - 26 mln złotych wyłożył Urząd Marszałkowski. Kalisz na ten cel wydał 2,7 mln złotych.
Obiekt poświęcił Biskup Kaliski Edward Janiak, sam również zmagający się z chorobą nowotworową.
Agnieszka Gierz, MIK, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze