Pracę na „dziełem życia”, jak nazywa swoją rzeźbę Leszek Kaczmarek, zaczęły się 2 lata temu. Od tego momentu każdą wolną chwilę mężczyzna spędza na strychu, gdzie stworzył pracownię. Przycina i klei.
- Zostało jeszcze około 100 tysięcy płyt do sklejenia. Jest podłoże, na które poszło ok. 50 tysięcy CD i DVD, które otrzymałem od przyjaciół, ale i obcych osób – wyjaśnia Leszek Kaczmarek.
Praca idzie wolno, ale mężczyzna jest niewidomy. To efekt jaskry, na którą zachorował w wieku 3 lat. Od samego początku Kaczmarek zakładał, że wszystko potrwa ok. 4 lat. Teraz projekt stanął pod znakiem zapytania.
- Dowiedziałem się, że gmina, która do tej pory finansowała zakup kleju, dalej nie może mi pomagać – wyjaśnia.
Krzysztof Szałankiewicz, kierownik Referatu Kultury, Sportu i Promocji Gminy potwierdza. Zapadła decyzja o zaprzestaniu finansowania pracy Leszka Kaczmarka. Nie wynika to ze złej woli, ale realnej sytuacji finansowej.
- Pan Kaczmarek otrzymał przez 2 lata dofinansowanie w wysokości 5 tysięcy złotych. Nasza ostatnia wizyta u niego pokazała, że prace są wykonane nawet nie w ¼. Nie wiadomo, jak długo jeszcze będzie trwało klejenie. To osoba fizyczna. Nie jesteśmy w stanie finansować jego projektu w nieskończoność – wyjaśnia Krzysztof Szałankiewicz.
Do tego doszła obawa, że konstrukcja, kwiat w donicy, nie utrzyma się bez dodatkowych wzmocnień. To oznacza kolejne koszty.
- Projekt nie istnieje na papierze tylko w głowie pana Kaczmarka. Rzeźba tej wielkości może runąć. Można pokusić się o stwierdzenie, że to „syzyfowa praca” – dodaje kierownik referatu.
Czy mimo to Leszkowi Kaczmarkowi uda się dokończyć rzeźbę? Urzędnicy mają swoje racje, ale być może pomogą, jak do tej pory, przyjaciele?
AW, zdjęcia arch.
Napisz komentarz
Komentarze