Mężczyzna tydzień temu wrócił z Włoch. Był mocno przeziębiony, dlatego zgłosił się do szpitala.
Tam stwierdzono u niego zapalenie oskrzeli, ale poddano go też testowi na obecność koronawirusa. Nie kwalifikował się do przyjęcia na oddział, a do domu też bał się wrócić. Przeprowadził się więc do auta nieopodal centrum Ostrowa Wielkopolskiego.
Jak przekazuje portal infostrow.pl, w tym czasie opiekowała się nim mama, która przynosiła mu posiłki, kładąc jedzenie na ziemi. W nocy temperatura na dworze spadała do -5 stopni Celsjusza. - Żaden szpital zakaźny go nie zatrzymał, dali mu receptę i kazali wykupić leki, apteka zamknęła przed nim drzwi, bo się bali. Kobiety z Sanepidu płakały przez telefon, bo on siedział sam przez trzy dni w aucie. Takie są właśnie realia koronawirusa. Gdyby nie Sanepid, to nikt by mu leków nie sprzedał – cytuje znajomego mężczyzny portal infostrow.pl.
Po 3 dniach przyszedł ujemny wynik testu, a mężczyzna wrócił do swojego mieszkania.
MIK, fot. infostrow.pl
Napisz komentarz
Komentarze