Obowiązek ponownego uruchomienia szkół pod rygorem sanitarnym spadł na samorządy i dyrekcje poszczególnych placówek. Służby sanitarne jedynie podają wytyczne, doradzają, a w przypadku wystąpienia zakażeń nakażą szkołę zamknąć. - Procedury opracowują poszczególne szkoły i władze miasta, którym podlegają szkoły, ale oczywiście są wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego dotyczące odległości między ławkami, jest to kwestia płynów dezynfekcyjnych – mówi Marek Stodolny, dyrektor Sanepidu w Kaliszu.
I właśnie wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego stanowią największe wyzwanie. - Oczywiście, że są problemy, wszystkie miasta mają problemy, a wynika to z rozporządzenia GIS-u o metrażu, szczególnie dotyczy to przedszkoli, tam mamy duży problem – wyjaśnia Grzegorz Kulawinek, wiceprezydent Kalisza.
GIS zarządził by w salach przedszkolnych przebywało nie więcej niż 25 przedszkolaków. W takim przypadku w placówkach nie starczyłoby miejsca dla wszystkich. Tylko w samym Kaliszu brakłoby miejsca dla od 60 do 80 dzieci. Służby sanitarne pod naciskiem samorządów zmieniły wczoraj te zasadę i teraz na każde dziecko przypadać ma 1,5 metra przestrzeni. Widmo braku miejsc w przedszkolach zostało oddalone, ale nadal jest wiele niewiadomych. – Zobaczymy, co czas przyniesie, boimy się, wiemy jak to wygląda w Niemczech po pierwszym tygodniu 40 szkół zamkniętych. Mam nadzieję, że przejdziemy przez to, wszyscy mamy doświadczenie, a jak będzie zobaczymy – powiedział na wczorajszej konferencji prasowej wiceprezydent Kulawinek.
Władze Kalisza spotykają się z dyrekcjami szkół każdego dnia. Placówki dostają płyny dezynfekujące i rękawice ochronne. Zgodnie z ostatnimi wytycznymi ministerstwa edukacji w szkołach nie trzeba będzie zakrywać ust i nosa, trzeba za to dezynfekować dłonie, używać tylko swoich przyborów szkolnych i zachowywać dystans. W klasach dość łatwo go utrzymać, bo ławki mają mieć półtorametrowe odstępy. Gorzej na przerwach. Sale lekcyjne co godzina mają być wietrzone, a poszczególne klasy powinny zminimalizować kontakt między sobą. Wprowadzenie tych zasad będzie wyjątkowo trudne, a przy tym może braknąć rąk do pracy. Władze Kalisza obawiają się, że część nauczycieli, szczególnie ta w wieku 60 + może zażądać tzw. urlop na poratowanie zdrowia. - Obawa jest uzasadniona, jest wielu nauczycieli, którzy są w grupie ryzyka i myślę, że tu jest bardzo duża praca dyrektorów, rad pedagogicznych żeby się przygotować na tę trudną próbę i trudną pracę – zapowiada Grzegorz Kulawinek.
Rodzice nie mogą posyłać do szkoły dzieci z jakimikolwiek objawami chorobowymi. Jeśli nauczyciel zauważy, że dziecko ma kaszel i gorączkę powinien odesłać je do domu i powiadomić Sanepid. Służby sanitarne zdecydują o ewentualnych testach dla dziecka, kwarantannie dla niego i rodziny, a w dalszej kolejności, gdyby wykryto u ucznia koronawirusa o ewentualnym zamknięciu szkoły czy kwarantannie dla określonej grupy dzieci w tej szkole.
MS, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze