Pojawienie się ASF w regionie kaliskim jest zaskoczeniem dla rolników i służb weterynaryjnych. Najbliższe ognisko tej choroby oddalone jest o 100 kilometrów, więc na tyle daleko, że raczej nie ma związku z wykryciem afrykańskiego pomoru świń w Łaszkowie w gminie Blizanów. Skąd zatem tam choroba zagrażająca dzikom oraz świniom? Jeszcze nie wiadomo, ale teren w odległości 10 kilometrów od zainfekowanego gospodarstwa został objęty rygorem sanitarnym – przez najbliższe 45 dni zwierzyna z tego rewiru nie może być sprzedana i wszystkie chlewne zwierzęta będą przebadane. - Dotyczy to nie tylko naszej gminy, ale i ościennych, także z powiatu pleszewskiego – mówi Sławomir Musioł, wójt gminy Blizanów. - W bezpośrednim sąsiedztwie tego gospodarstwa nie ma większych hodowli, ale już w miejscowościach obok Łaszkowa są takie, gdzie jest po kilkaset tuczników i macior. I są to nowoczesne, rodzinne gospodarstwa, więc konieczność likwidacji stada może oznaczać być albo nie być dla tych rolników, którzy by egzystować i spłacać kredyty, muszą mieć ciągłość pracy.
Dlatego gmina skierowała wszystkie dostępne środki na likwidację ogniska i zahamowanie rozprzestrzeniania się pomoru. Teren wyznaczony przez służby weterynaryjne jako zagrożony ASF został oznakowany.
Choroba jest bezpieczna dla ludzi i innych zwierząt, ale dla świń jest śmiertelna i nie ma na nią lekarstwa, a jedynym sposobem na pozbycie się jej jest ubój całego stada i dezynfekcja chlewów. Tak było w przypadku Łaszkowa.
ASF przenoszą przede wszystkim dziki.
AW, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze