Stado w Jankowie Pierwszym jest kontaktowym z gospodarstwem w Łaszkowie, gdzie wykryto pierwsze ognisko afrykańskiego pomoru świń. Oba zostały zlikwidowane, podobnie jak teraz sześć kolejnych w promieniu kilometra od drugiej hodowli z potwierdzonym wirusem ASF. W sumie chodzi o 130 sztuk trzody chlewnej. A cena tucznika od informacji o pierwszym ognisku gwałtownie spada. Część rolników – w strefach zapowietrzonych i zagrożonych - ma obecnie embargo na sprzedaż tucznika, a ci, którzy mogą go oferować, ale są z powiatu kaliskiego stanowią dla sprzedawców grupę ryzyka. - Powiat kaliski to jedyny powiat w kraju, gdzie jest najwięcej zarejestrowanych gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną. I z jednej strony jest to produkcja rozdrobniona, gdzie jest utrzymywanych w gospodarstwie po kilka sztuk, ale mamy także bardzo dużą liczbę wyspecjalizowanych dużych ferm przemysłowych. To, czego się obawialiśmy, niestety nastąpiło. Gdy się pojawia ASF, ekonomia jest bezwzględna. Ceny za tuczniki spadły już o 1,50 zł za kilogram. Nie można więc mówić o jakiejkolwiek opłacalności hodowli, ale walce o przetrwanie – mówi Mieczysław Łuczak, przewodniczący Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Kaliszu.
Wielkopolska w tej części była jak na razie wolna od ASF. Najbliższe ognisko było zlokalizowane około 100 kilometrów od Kalisza. Ogniska wykryte w Łaszkowie i Jankowie Pierwszym dają w sumie 97 miejsc w Polsce, gdzie wirus zaatakował hodowle.
ASF przenoszona jest przez dziki. Jest bezpieczna dla człowieka, ale dla świń to śmiertelne zagrożenie ze względu na szybkość rozprzestrzeniania się w stadzie i brak leków na wirusa. Jedyną skuteczną bronią jest likwidacja całego stada.
AW, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze