Kaliski zespół mógł być pierwszym, który w tej kampanii PGNiG Superligi urwie punkty puławianom. Szybko się jednak przekonał, że to zadanie karkołomne i praktycznie niewykonalne. Podopieczni Tomasza Strząbały tylko przez pierwszy kwadrans bili się z przeciwnikiem jak równy z równym. Prowadzili nawet 8:7. Ale to tyle dobrego, jeśli chodzi o poczynania gospodarzy. Potem na parkiecie rządzili Michał Jurecki i spółka, którzy już na półmetku mieli pięć goli zapasu (12:17), a mecz skończyli z jedenastobramkową przewagą (24:35).
Nie do zatrzymania dla kaliskiej defensywy był Andrij Akimienko, który zanotował dziesięć trafień. Sporo krwi gospodarzom napsuli też bramkarze. Wadim Bogdanow to bez wątpienia czołowy golkiper rozgrywek, ale kapitalnie w środę spisał się także Mateusz Zembrzycki. Powoływany do kadry zawodnik odbijał rzuty kaliszan ze znakomitą skutecznością 55 procent.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – Azoty Puławy 24:35 (12:17)
Energa MKS: Zakreta, Krekora – Góralski 7, Kamyszek 3, M. Pilitowski 3, Kamil Adamski 2, Misiejuk 2, Szpera 2, Kacper Adamski 1, Czerwiński 1, Krępa 1, Kus 1, Makowiejew 1, Drej, K. Pilitowski.
Kary: 8. min. Rzuty karne: 4/5.
Azoty: Bogdanow, Zembrzycki – Akimienko 10, Jurecki 5, Szyba 5, Dawydzik 3, Łangowski 3, Bachko 2, Jarosiewicz 2, Podsiadło 1, Przybylski 1, Rogulski 1, Seroka 1, Velkavrh 1, Gumiński.
Kary: 8. min. Rzuty karne: 3/3.
Sędziowali: Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota (Płock)
Napisz komentarz
Komentarze