Życie Kubusia Glapińskiego i jego rodziny zmieniło się w ciągu jednego dnia. 5 lipca 2014 roku rodzice pojechali z nim do lekarza. Przeczuwali, że coś jest nie tak, ponieważ chłopiec od siedmiu dni źle się czuł. Nie spodziewali się, że diagnoza złamie ich życie i diametralnie zmieni kolejne dni, miesiące, lata. Usłyszeli, że ich dziecko ma w brzuszku guza o wielkości 11 na 9 cm, naciekającego na nerkę. Trafili do Poznania na onkologię. Tam chłopczyk przeszedł pierwszą chemioterapię. Guz się zmniejszył, ale oprócz niego, kolejnego odkryto w śródpiersiu. Badania wykazały, że Kubuś cierpi na neuroblastomię IV stopnia, czyli najwyższy stopień zaawansowania nowotworu. Od tego czasu jego życie toczy się praktycznie w szpitalu.
- W ubiegłym tygodniu Kuba miał przeprowadzoną operację we Wrocławiu. To była operacja wycięcia drugiego z guzów. Po tej operacji, w ciągu najbliższych dwóch tygodni zostanie przeprowadzona bardzo silna chemioterapia w Poznaniu. Potem będzie miał autoprzeszczep, a potem czeka go radioterapia – mówi Sylwia Kargul (na zdj.), ciocia Kuby Glapińskiego.
Kilka tygodni po radioterapii Kubuś powinien trafić do włoskiej kliniki na leczenie przeciwciałami anty-GD2, po to, by nowotwór nie wrócił. Jeśli leczenie przebiegłoby bez komplikacji będzie to miało miejsce na wiosnę. Niestety chłopiec takiego leczenia nie może przejść w Polsce.
- Z informacji, które posiadamy Kuba nie został zakwalifikowany do leczenia w Polsce, ponieważ są pewne odstępstwa od Europejskiego Protokołu Leczenia Neuroblastomy tak wysokiego ryzyka. Jeżeli są dzieci, które nie mają tych odstępstw, to jak najbardziej mogą być zakwalifikowane do leczenia w Polsce. Na tą chwilę wiemy, że Kuba się nie kwalifikuje – mówi krewna chłopca.
Z lewej: Tomasz Jeżyk z Fundacji Bread of Life wspierający zbiórke pieniędzy na rzecz chłopca
Terapia przeciwciałami anty-GD2 we Włoszech kosztuje prawie 200 tysięcy złotych. Udało się zebrać już 110 tysięcy, co Tomasz Jeżyk, prezes Kaliskiej Fundacji Bread of Life uważa za wielki sukces, ale ciągle próbuje uzbierać brakującą kwotę. - Stworzyliśmy akcję ,,Moc złotówki’’, gdzie kaliszanie będą mogli przekazać złotówkę na leczenie Jakuba i to jest niewiarygodne, bo ta akcja zaczyna działać. Na koncie Kuby pojawia się coraz więcej pieniędzy i widzimy, że jest to bardzo prosta akcja, w którą ludzie chcą się angażować, bo to tylko złotówka. Złotówka, otwarte serce i chęć – mówi Tomasz Jeżyk.
Tyle wystarczy, by uratować życie kolejnego małego kaliszanina. Przed Kubusiem długa walka, ale wierzymy, że wygrana.
Katarzyna Krzywda, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze