4 lutego przypada Światowy Dzień Walki z Rakiem. To okazja, by mówić o nim głośno, bo rak mylnie kojarzony jest z wyrokiem, a osoba chora często słysząc diagnozę, popada w rozpacz. Pacjenci, którzy mają terapię za sobą zapewniają jednak, że raka można wyleczyć, a strach nie jest dobrym doradcą.- Nie bać się. Dzisiaj naprawdę medycyna zrobiła wielki krok do przodu i wystarcz jak najszybciej udać się do specjalisty onkologa. Myślę, że znajdzie się rada nawet w tym późnym stadium zachorowania, żeby maksymalnie kobietę wyleczyć, żeby mogła wrócić do rodziny, do społeczeństwa, do zdrowia – mówi Barbara Wrzesińska, prezes Kaliskiego Klubu ,,Amazonki’’.
Dla wszystkich chorych nadzieją na szybkie wyleczenie miał być Ośrodek Radioterapii w Kaliszu. Oficjalnie został otwarty 10 listopada ubiegłego roku. Dwa dni wcześniej mogli go zwiedzić kaliszanie, którzy nie ukrywali, że jest on nadzieją dla wszystkich chorych na nowotwór. - Ten ośrodek był od wielu lat potrzebny w Kaliszu. Właściwie to w każdej rodzinie jest jakiś przypadek choroby, a te osoby chcą i muszą korzystać z takiego ośrodka. Bardzo dobrze, że powstał, długo na niego czekaliśmy – mówili nam 8 listopada kaliszanie.
Nowoczesny ośrodek za 30 mln zł od trzech miesięcy stoi pusty
Niestety wygląda na to, że pacjenci będą musieli jeszcze poczekać. Nie ma obecnie bowiem możliwości leczenia radioterapią, ponieważ Ministerstwo Zdrowia wstrzymało pieniądze na zakup drugiego akceleratora. - Wymaga tego ustawa, która mówi, że ośrodek świadczący tego typu terapię musi być wyposażony w co najmniej dwa identyczne aparaty. Związane to jest z procedurami radioterapii, na wypadek awarii jednego z urządzeń, żeby pacjenci mieli ciągłość leczenia – wyjaśnia doc. Dariusz Kowalczyk, kierownik Ośrodka Radioterapii w Kaliszu. Aby go zakupić potrzeba 10 milionów złotych, których Ministerstwo Zdrowia nie chce wyłożyć. - Zostaliśmy postawieni w dosyć trudnej sytuacji. Niespodziewanie te środki zostały z ministerstwa wycofane i zmieniły się troszeczkę zasady, co mocno nam utrudnia możliwość zakupu sprzętu – dodaje docent.
Także poradnia onkologiczna nie została jeszcze uruchomiona, ponieważ Wielkopolskie Centrum Onkologii nie otrzymało kontraktu na jej prowadzenie od Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie otrzymało, m.in. dlatego, że nie posiadało certyfikatu ISO, do którego wyrobienia niezbędne jest… przyjmowanie pacjentów. I tu koło się zamyka. Choć oficjalnie poradnia nie działa, to jednak każdego dnia przychodzi tu kilku pacjentów prosząc doc. Kowalczyka o poradę, interpretację badań, albo wsparcie w zmaganiu się z chorobą. To pokazuje konieczność działania tego typu ośrodka w naszym mieście. Rozmowy z NFZ-tem i Ministerstwem Zdrowia są ciągle prowadzone, ale termin realnego otwarcia, choć orientacyjny, jest nadal nieznany i najprawdopodobniej daleki. - Chcielibyśmy zakończyć jak najszybciej, ale jak szybko to się uda? Nie jestem w stanie powiedzieć - mówi doc. Kowalczyk
Kierownik Ośrodka Radioterapii w Kaliszu doc. Dariusz Kowalczyk nie jest w stanie powiedzieć, kiedy ośrodek zacznie działać
Kaliski Oddział Radioterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii kosztował około 30 milionów złotych. Blisko 80% tej kwoty - 26 mln złotych wyłożył Urząd Marszałkowski. Kalisz na ten cel wydał blisko 3 mln złotych. Choć oddział nie działa to ciągle generuje kolejne koszty, m.in. ogrzewania, ochrony i administracji. Samo roczne serwisowanie sprzętu kosztuje milion złotych. Gdzie w tym wszystkim logika? I gdzie pacjenci? Okazać się może, że zamiast walczyć z rakiem lekarze muszą walczyć z przepisami i biurokracją.
Katarzyna Krzywda, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze