Wybór koloru ścian, płytek, mebli. Cieszę się, że mieszkańcy osiedla Dębowego mogą wreszcie zająć się urządzaniem własnych domów. Życzę wszystkim lokatorom spokojnych, radosnych świąt – poinformował wczoraj na Facebooku Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.
Wczoraj 27 rodzin odebrało klucze do swoich mieszkań. Trzeba jeszcze je wyposażyć, ale w jednym z nich stanęła już bożonarodzeniowa choinka. Drzewko jest tutaj symbolem nie tylko Bożego Narodzenia, ale i szczęśliwego końca długiej i krętej drogi do własnego kąta.
9 milionów wspólnej inwestycji
Mieszkańcy osiedla Dębowe w 2017 roku zdecydowali się zaufać deweloperowi i wpłacić własne oszczędności na budowę szeregowców u zbiegu ulic Raciborskiego i Dybowskiego. Łącznie wpłacili na konto Sebastian O. 9 milionów złotych. Wpłacili i czekali.
Problemy z budową zaczęły się zaraz po tym jak prace wyszły z pracowni projektowej na działkę na osiedlu Tyniec. Początkowo mieszkańcy wierzyli deweloperowi, że opóźnienia wynikają z braku towaru, braku ludzi do pracy, różnych przeciwności losu. W końcu gdy Sebastian O. zaczął ich ignorować, a na placu budowy szybciej rosły chwasty niż mury, grupa „oszukanych z Osiedla Dębowe” zaczęła głośno protestować.
– Podejrzenia nasilały się od roku. Przez ten czas byliśmy okłamywani, wprowadzani w błąd, zapewniano nas, że sytuacja jest dobra, że chcą dokończyć tę budowę, ale nic się nie dzieje, więc podjęliśmy kroki prawne – mówiła nam równo trzy lata temu jedna z poszkodowanych.
Część rodzin zainwestowała w budowę cały majątek życia. Inni zadłużyli się na kilkaset tysięcy złotych. Kredyt musieli spłacać, a mieszkać nie mieli gdzie.
Nie mogli bezczynnie czekać
Organizowali protest na placu budowy, byli z prośbą o pomoc u prezydenta Kalisza, zorganizowali nawet duży marsz ulicami Kalisza czy protest przed prokuraturą.
Sebastian O. przez cały ten czas był nieuchwytny dla dziennikarzy. W końcu uchwycił go wymiar sprawiedliwości. Gdy sprawa nabrała rozgłosu ogólnopolskiego, po wielu interwencjach poselskich wkroczyła prokuratura, a postępowanie objęła nadzorem prokuratura krajowa.
Deweloper usłyszał zarzuty, za które grozi kara 10 lat więzienia.
– Wprowadził pokrzywdzonych w błąd, co do swoich możliwości finansowych, organizacyjnych i technicznych w zakresie przyjętego przez siebie zobowiązania do wybudowania (…) zespołu budynków mieszkalnych , wielorodzinnych. Przy czym zataił swoją rzeczywistą sytuację finansową kierowanego przez siebie podmiotu. W wyniku czego nie doszło do wyodrębnienia lokali mieszkalnych i przeniesienia praw własności na nabywców, co skutkowało spowodowaniem szkody w wysokości 9 mln zł. Kolejny zarzut to obciążenie pozornymi umowami tej nieruchomości czym działał na szkodę podmiotu, w którego interesie powinien działać – mówił Maciej Meller, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Działania prokuratury były jak najbardziej potrzebne, ale nie gwarantowały dokończenia budowy ani zwrotu pieniędzy. Wymiar sprawiedliwości działa w swoim tempem, a ludzie i tak już za długo czekali na własne mieszkania.
- Chcieliśmy pomóc mieszkańcom. W porozumieniu z syndykiem masy upadłościowej, który zarządza porzuconym placem budowy, podjęliśmy decyzję, że inwestycję zakończy Kaliskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Prowadzona jest inwentaryzacja tego, co pozostawił deweloper. Już wiadomo, że budynki i teren wokół nich są jednak w opłakanym stanie – mówił jesienią 2020 roku prezydent Krystian Kinastowski.
Rok od tej decyzji mieszkańcy odebrali klucze do własnych mieszkań. Ludzie odzyskali nie tylko swój kapitał, ale i wiarę w sprawiedliwość. Mogą w końcu zająć się nie protestowaniem a urządzaniem sobie życia na nowym, własnym osiedlu.
Napisz komentarz
Komentarze