Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Siła wspólnoty. Parapetówka na Osiedlu Dębowym. Deweloper wciąż bez kary

Wreszcie są na swoim. Mieszkańcy Osiedla Dębowego po kilkuletniej walce odbierają akty własności i mogą spać już spokojniej, we własnym domu. W sobotę wyjątkową parapetówką podziękowali wszystkim, którzy wspierali ich w tej trudnej batalii. A ta jednak się nie kończy, bo osoba, która doprowadziła do dramatów 42 rodzin, wciąż nie poniosła kary.
Siła wspólnoty. Parapetówka na Osiedlu Dębowym. Deweloper wciąż bez kary

Dorota i Piotr Przybyłowie kilka dni temu odebrali akt własności mieszkania na Osiedlu Dębowym.

Ten dzień, ta noc była dla nas najspokojniejsza, że już wiedzieliśmy, że jesteśmy naprawdę na swoim – mówi nam małżeństwo. 

Dorota i Piotr Przybył, jedni z oszukanych, wreszcie mogą cieszyć się normalnością

 

Nieprzespanych nocy z nerwów i niepewności było mnóstwo… Wcześniej mieszkali w 2-pokojowym mieszkaniu na Kalińcu. Przyszedł czas by ich dwójka dzieci: chłopiec i dziewczynka w końcu mieli osobne pokoje. Klucze do swojego wymarzonego domu na Osiedlu Dębowym mieli odebrać w 2018 roku… 

To wszystko odbijało się na naszych kontaktach małżeńskich. Stres powodował, że się czasami bardzo na siebie denerwowaliśmy. Dzieci się pytają: kiedy będą mieć swoje pokoje, a my nie wiedzieliśmy, co w ogóle odpowiadać – wspominają Dorota i Piotr.

Cała historia swój początek ma w 2017 roku. Wtedy ruszyła budowa Osiedla Dębowego na Tyńcu. Piękne wizualizacje, przystępna cena – tak firma S&O przekonała do siebie kilkadziesiąt chętnych. 42 rodziny miały wprowadzić się tutaj w 2018 roku. Łącznie zainwestowali 9 mln zł.

Oszukani wpłacili pieniądze na otwarty rachunek powierniczy – najczęściej około 250 tysięcy zł, by budowa mogła ruszyć. Problem w tym, że deweloper wypłacał z niego pieniądze, ale kolejne etapy budowy nie szły w planowanym tempie. A mieszkańcy w swoich umowach potwierdzonych przez notariusza nie mieli możliwości wycofania pieniędzy czy jakiejkolwiek reakcji.

Połączeni wspólnym dramatem mieszkańcy połączyli siły. 

Były dni słone, gorzkie, pikantne i ostre. I były dni słodkie. To wszystko się tak przeplatało, to była taka huśtawka, dobrych i złych emocji, ale to wszystko jest już za nami. Najważniejsze, że myśmy się tutaj wszyscy zjednoczyli – mówi nam Urszula Kanecka, jedna z oszukanych. 

W sprawę zaangażowali media, prawników, protestowali pod domami deweloperów, pod prokuraturą czy zorganizowali marsz ulicami Kalisza. 

Przełom przyszedł dokładnie dwa lata temu. W porozumieniu z syndykiem masy upadłościowej, który zarządzał porzuconym placem budowy, prezydent Krystian Kinastowski podjął decyzję, że inwestycję dokończy Kaliskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Zadanie było bardzo trudne…

Ja się tutaj też delikatnie dołożyłem ze swoją wiedzą zawodową i wspólnie z Andrzejem Górskim byliśmy w stanie to ruszyć. Pamiętam, jak przyjechałem na tę budowę, to rzeczywiście ręce nam trochę opadły: ta glina, błoto, woda napierająca ze skarp, poprzechylane murki oporowe, część budynków pomalowana, ale lejąca się do środka woda… Był to obraz „nędzy i rozpaczy” – mówił podczas sobotniej parapetówki Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.

Okazało się, że na budowie popełniono mnóstwo błędów. Przede wszystkim budynki zostały wzniesione niezgodnie z pierwotną dokumentacją.

One powinny być posadowione, ponieważ tu było wzgórze, jak gdyby kaskadowo, a zostały wybudowany w poziomie. Nie wiem dlaczego tak się stało – przyznał Waldemar Mirowski, syndyk.

Całe osiedle właściwie zagłębiło się w ziemi. Kanalizacje deszczowa i wodociągowa były spartaczone…

Podstawą było osuszenie terenu i wybudowanie porządnego muru oporowego. Trzeba było wykonać zastępczą dokumentację i uzyskać nowe pozwolenie na budowę. 

W zasadzie była tylko sama kubatura budynków, wszystkie instalacje musieliśmy porobić, dokończyć dachy i ten dodatkowy mur oporowy, który musiał zabezpieczyć osiedle przed tą skarpą – wymienia Andrzej Górski prezes KTBS.

Przez to, że inwestycja została źle rozpoczęta, jej dokończenie pochłonęło więcej czasu i pieniędzy, niż wstępnie zakładano.

Gdybym kontynuował to wg tego, co zostało tu już zrobione, to dzisiaj byście nie mieli kluczy do mieszkania, bo tego osiedla nikt by nie odebrał, ani wodociągi, ani nadzór budowlany, nikt, bo to nie zostało zbudowane zgodnie ze sztuką budowlaną – wskazywał syndyk.

Choć było to duże wyzwanie, to Miasto się jego podjęło. Gdy syndyk przejął inwestycję, kasa dewelopera była prawie pusta. Budowę dokończono z dopłat oszukanych mieszkańców.

Wielu ludzi pyta: czemu budowa jest dokańczana z naszych pieniędzy? A to nie tak, że zrobiono to z pieniędzy miasta, z podatków. My musieliśmy wpłacić swoje pieniądze, prawie 100 tysięcy zł musieliśmy dopłacić. Dlatego wiele osób chce sprzedać to mieszkanie. Po prostu przerosło ich to, zapożyczyli się, i teraz chcą sprzedać mieszkanie, żeby oddać pieniądze – mówi Piotr, jeden z mieszkańców Osiedla Dębowego.

Ostatecznie budowa kosztowała drożej niż pierwotnie zakładano, jak mówi nam syndyk – cena za m2 w stanie deweloperskim wyniosła od 4 300 zł do nieco ponad 5 tysięcy zł. 

W sobotę mieszkańcy zorganizowali parapetówkę, na którą zaproszono wszystkich, którzy wspierali i nadal wspierają mieszkańców w ich drodze po sprawiedliwość. Mecenas Karolina Skrzypczyńska, która prowadzi sprawę Osiedla Dębowego dziękowała m.in. mediom za nagłośnienie tematu i wywieraniu presji na organa ścigania. 

Dziękuję chyba też sobie, że nie zwariowałam z Państwem. To nie było łatwe. Natomiast patrzę z perspektywy tych 3 lat współpracy, że to był wielki zaszczyt móc Państwa reprezentować. To był wielki zaszczyt, że Państwo zdecydowali się powierzyć mi chyba najważniejszą sprawę w swoim życiu. Nie żegnam się, bo przed nami walka o sprawiedliwość przed sądem karnym – mówiła adwokat, Karolina Skrzypczyńska.

Deweloper jest na wolności. Ma postawione zarzuty, akt oskarżenia trafił już ponad rok temu do sądu – termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. Tak samo jak pierwsza rozprawa zamieszanej w oszustwo pani notariusz.

Jest jeszcze trzeci wątek – wątek uciekania przez dewelopera z majątkiem, czyli wielka działka na Winiarach, teraz sprzedawana za prawie 9 mln zł. Tutaj pan prokurator, pomimo wcześniejszego umorzenia postępowania, na skutek naszego zażalenia powrócił do sprawy, zauważył tam przestępstwo, mamy kolejne zarzuty, czekamy na kolejny akt oskarżenia do sądu. I teraz czekamy już tylko na sprawiedliwość. Przed nami pewnie trzy lata procesów w sądzie karnym, ale mieszkańcy są na tyle zdeterminowani, że jestem przekonana, że doczekamy tej chwili, że będę mogła Państwu też powiedzieć, że deweloper poniósł zasłużoną karę – mówi nam Karolina Skrzypczyńska.

Deweloperowi grozi do 8 lat pozbawienia wolności i oczywiście powinien naprawić szkody, które wyrządził. Jego majątek w postaci dwóch domów jest zabezpieczony na poczet przyszłych wypłat.

Najważniejsze, że udało się uratować mieszkania, bo jak wskazywał syndyk – w tego typu sytuacjach to rzadkość. Zazwyczaj syndyk sprzedaje majątek, a pieniądze dzieli między wszystkich wierzycieli. A tymi są również podwykonawcy dewelopera. 

Tutaj dzięki wrażliwości władz Miasta na ludzką krzywdę w minioną sobotę zamiast kolejnych łez była radość…

To wielka lekcja nie tylko myślę dla nas, dla kaliszan, ale dla wszystkich, że jako wspólnota możemy naprawdę zrobić wszystko i nie ma rzeczy niemożliwych i za to chciałem Wam bardzo podziękować – powiedział prezydent.

O to, jaką lekcje dla siebie wyciąga z tej sytuacji zapytaliśmy Urszulę Kanecką, która była niepisaną liderką oszukanych mieszkańców.

Jaka to dla mnie lekcja? Że nigdy nie wolno się poddawać i że zawsze trzeba zwracać uwagę na te pozytywne rzeczy. Czasami mieszkańcy mówili coś takiego: a nie będzie tego, a ja mówię – nie traćcie tej nadziei, walczymy do końca albo nie mieli ochoty gdzieś iść, a ja mówię: spróbujmy, idźmy, co ci szkodzi. Jeżeli będziemy siedzieli, to nic nie osiągniemy, trzeba po prostu się ruszyć – odpowiada Urszula.

Osiedle Dębowe otaczają teraz dęby posadzone przez Miasto. Symbolicznie jeden z nich mieszkańcy posadzili z prezydentem – od teraz jest symbolem siły wspólnoty i wyższości dobra nad złem. 

 

Fot. Agnieszka Gierz, Magdalena Bartnik - Kancelaria Prezydenta Miasta Kalisza


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Tru 25.10.2022 13:07
A nie można podać imienia i nazwiska pani notariusz, żeby wiadomo było do kogo nie chodzić.

asdasda 25.10.2022 14:53
Tru 25.10.2022 13:07
A nie można podać imienia i nazwiska pani notariusz, żeby wiadomo było do kogo nie chodzić.
niestety wielu innych nazwisk tutaj nie ma mimo ze sa znane. Co do tej dzialki na wianiarach, serio myslalem ze to plotka a tu prosze, w takim razie nie bardzo rozumiem dlaczego miasto zaplacilo za dokonczenie budowy skoro kasa jest...

Adek 25.10.2022 16:52
Miasto nie zapłaciło za dokończenie budowy, tylko kupujący mieszkania, po 100 tysięcy

asdasda 25.10.2022 19:06
Adek 25.10.2022 16:52
Miasto nie zapłaciło za dokończenie budowy, tylko kupujący mieszkania, po 100 tysięcy
to dlaczego sa tam oficjele i sie grzeja ?

Adek 25.10.2022 21:29
Bo tak jest zawsze w przypadku sukcesu. Ksiądz też był...

dasdasda 26.10.2022 11:00
Adek 25.10.2022 21:29
Bo tak jest zawsze w przypadku sukcesu. Ksiądz też był...
jakiego karna sukcesu?? sukcesem moga sie posczycic walkarze ktorzy przekrecili ludzi ale cala reszta to zqyczajna porazka

Reklama
Reklama
Reklama
pochmurnie

Temperatura: -1°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1006 hPa
Wiatr: 15 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: Ha ha HalskiTreść komentarza: Darmowe? Chyba w parku miejskim, albo pod mostem na Warszawskiej...Data dodania komentarza: 22.11.2024, 20:22Źródło komentarza: Tego jeszcze u nas nie było DARMOWE SPOTKANIE W KALISZUAutor komentarza: kkkkTreść komentarza: Bloki wybudowane przez KSM w Kaliszu w latach siedemdziesiątych miały taki wynalazek. Od środka klamka a na zewnątrz tylko gałka do zatrzaśnięcia drzwi za sobą przy wyjściu z mieszkania. Córka sąsiadów często zatrzaskiwała drzwi i przychodziła do mieszkania moich rodziców by przez balkon który był obok wejść do swojego domu.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:29Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!Autor komentarza: kaliszaninTreść komentarza: 15 minut temu komentarz miał jedną zieloną i jedną czerwoną łapkę,"życie" gratuluję inwencji oraz oszustwa!Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:26Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!Autor komentarza: klaTreść komentarza: Skoro policja stwierdziła,że wszystko jest w porządku to rozpatrywanie zdarzenia pod kątem wyjścia matki i pozostawienia samego malucha jest bezcelowe.Mogła wyjść z mieszkania aby list od listonosza odebrać,posprzątać klatkę schodową na swojej kondygnacji,oddać sąsiadce pożyczony cukier,a nawet nagły przeciąg mógł drzwi zatrzasnąć.Błędem jest stosowanie przy małym dziecku zatrzaskowego zamka.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:00Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) WSK "PZL-KALISZ" S.A. zatrudni pracownika na stanowisko: OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer). Do zadań pracownika będzie należeć: Realizacja zadań zgodnie z dokumentacją techniczną Obsługa obrabiarek skrawających Kontrola detali przy użyciu narzędzi pomiarowych Przestrzeganie procedur jakościowych i zasad BHP Od kandydatów oczekujemy: Wykształcenie techniczne Umiejętność pracy z dokumentacją techniczną Praktyczna znajomość przyrządów i metod pomiarowych Znajomość podstaw obróbki skrawaniem Mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku Nastawienie na wysoką jakość pracy Gotowość do pracy zmianowej Rodzaj umowy o pracę: umowa o pracę Miejsce pracy: Kalisz W zamian oferujemy: Wdrożenie do pracy Stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Długoterminowe perspektywy Satysfakcjonującą pracę w przyjaznej atmosferze Pakiet socjalny Aplikację można składać osobiście w siedzibie firmy: WSK "PZL-KALISZ" S.A. ul. Częstochowska 140, 62-800 Kalisz lub przesłać na e-mail: [email protected] W aplikacji prosimy o umieszczenie klauzuli: Na podstawie art. 7 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Oz. Urz. UE.L Nr 119, str. 1), dalej "ROOD": oświadczam, iż wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego"PZL-KALISZ" S.A. z siedzibą w Kaliszu (62-800) przy ul. Częstochowskiej 140, zwaną dalej WSK "PZL-KALISZ" S.A., moich danych osobowych zawartych w aplikacji w celu rekrutacji na stanowisko: PRACOWNIK PRODUKCYJNY Informacja dla kandydatów do pracy w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego "PZL-KALISZ" S.A. znajduje się pod adresem Polityka RODO ( wsk.kalisz.pl ) Zastrzegamy sobie możliwość kontaktu tylko z wybranymi kandydatami.
Reklama