Zdalne nauczanie wprowadzone w szkołach na czas pandemii było dla zdecydowanej większości nauczycieli, dzieci i rodziców czymś zupełnie nowym i nieznanym. Sytuacja była niczym poligon doświadczalny, bo nikt nie był na to przygotowany i najpierw trzeba było wypracować system dobry technicznie jak i merytorycznie. Mimo że szkoły poradziły sobie z organizacją pracy, dziś obserwujemy skutki izolacji.
- Dzisiaj jest wiele problemów. O komunikacji, adaptacji, odnalezieniu się w środowisku. Niewątpliwie także od pewnej organizacji pracy, bo jak była pandemia to część dzieci siedziała w domach, nie musieli o pewne rzeczy dbać. Wiemy, że choć podstawa programowa była realizowana, pozostawiała pewne luki i dzisiaj zauważyliśmy ogromną ilość zajęć dodatkowych, pozalekcyjnych. To nie jest dobry trend, szkoła jest po to żeby uczyć, a nie sprawdzać – powiedział Grzegorz Kulawinek, wiceprezydent Miasta Kalisza
Z korepetycji dzieci korzystają nagminnie. Dla niektórych to jedyna szansa na nadgonienie zaległości. Wiele dzieci już przed pandemią miało problem z nauką i adaptacją w szkole. Niestety koronawirus tylko pogłębił te problemy, bo wówczas szybka nauka, a teraz przeładowany program nauczania sprawiają, że nie zawsze uczniowie mają czas na inne aktywności.
- Wiemy, że te dzieci oprócz nauki muszą mieć również czas dla siebie. Muszą mieć pasje i zainteresowania. Nie możemy im tego odbierać. Natomiast w ciągu tygodnia jest z tym duży problem. Ten wieczór też nie sprzyja żeby siadać do książek, dzieci uczą się do nocy i mają problem ze wstawaniem – mówi Grzegorz Kulawinek
Miesiące izolacji sprawiły, że uczniowie mają problemy, z którymi nie mogą sobie poradzić bez pomocy specjalistów. Według informacji kaliskiego Wydziału Edukacji aż o 30% procent zwiększyła się liczba dzieci, która wymaga dodatkowej pomocy psychologa lub psychiatry. Na przełomie maja i czerwca, kiedy dzieci wróciły do nauki w szkołach okazało się, że około 4400 uczniów korzysta z pomocy psychologa oraz około 400 dzieci leczy się psychiatrycznie.
- Obserwując taką liczbę, to też jest zatrważające. My jako organ prowadzący, już podjęliśmy pewne działania, będziemy chcieli przejść do takich bardzo dużej ilości szkoleń, które będą dotyczyć komunikacji, a zarazem radzenia sobie ze stresem, z emocjami, z problemami. Chcemy to zrobić także dla rodziców. Najważniejsze w szkole jest dziecko i musimy robić wszystko żeby tym dzieciom zapewnić najlepsza opiekę – powiedział wiceprezydent
We wszystkich placówkach edukacyjnych w Kaliszu kształci się łącznie około 17 tys. dzieci. Miasto chciałoby aby w niedalekiej przyszłości, w każdej z placówek był psycholog lub pedagog.
Napisz komentarz
Komentarze